Aktualności | Dziękujemy Bohaterom!

Dziękujemy Bohaterom!

Dziękujemy Bohaterom!

Opublikowane: 30.07.2021 / Sekcja: Miasto 

77 lat temu, 1 sierpnia 1944 r., wybuchło Powstanie Warszawskie. Przez 63 dni Powstańcy prowadzili heroiczną, samotną walkę z wojskami niemieckimi. W Gliwicach mieszka dwoje świadków tych wydarzeń, uczestników Powstania Warszawskiego – Zofia Rus, pseudonim „Kanarek” i Mieczysław Buczkowski – „Buk”. Listy gratulacyjne i podziękowania Bohaterom przesłał prezydent Gliwic Adam Neumann. 1 sierpnia, o godzinie 17.00, trud powstańców tradycyjnie upamiętnią syreny alarmowe. Zatrzymajmy się w biegu i uczcijmy bohaterów minutą ciszy.

Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego skłania nas do refleksji i zadumy nad sprawami najważniejszymi dla Polski, ale przede wszystkim kieruje myśli do tych, którzy wtedy zbrojnie przeciwstawili się wrogiemu najeźdźcy. Godna najwyższego uznania heroiczna odwaga Powstańców Warszawskich i wielkie poczucie obowiązku wobec Ojczyzny są wzorem postępowania dla wielu pokoleń Polaków. Dziękuję za patriotyczną postawę i walkę o wolną Polskę, w której możemy żyć. Dziękuję za poświęcenie i niestrudzoną pomoc rannym w Powstaniu, w tak młodym wieku. W imieniu władz samorządowych miasta Gliwice, a także we własnym imieniu, składam gratulacje i serdeczne życzenia zdrowia, pogody ducha oraz wiele pomyślności w życiu codziennym – pisał w listach do Zofii Rus i Mieczysława Buczkowskiego prezydent Gliwic Adam Neumann.

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Mieszkańcy mieli już dość represji hitlerowców i postanowili wyzwolić stolicę od brutalnej okupacji, trwającej od września 1939 r. Powstanie, planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. Rozkaz wybuchu 31 lipca 1944 r. wydał dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski „Bór”. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 25 tys. powstańców. W następnych dniach i tygodniach dołączali kolejni – w sumie w szeregach powstańczej armii walczyło blisko 60 tys. osób – tylko co czwarty otrzymał broń. Na wieść o powstaniu Hitler i Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler wydali rozkaz: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”. Podczas 63 dni walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, 25 tys. zostało rannych, 15 tys. trafiło do niewoli. Poległo również ok. 2 tys. żołnierzy z Armii Wojska Polskiego (tzw. berlingowców) i ok. 150 tys. cywili. Około 500 tys. pozostałych przy życiu mieszkańców wypędzono z miasta, a samą Warszawę niemal całkowicie zburzono.

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Mieczysław Antoni Buczkowski miał 21 lat.

Dla mnie Powstanie Warszawskie rozpoczęło się przed oficjalną datą wybuchu. Już 31 lipca rozpoczęły się utarczki powstańców z pojedynczymi oddziałami niemieckimi na Żoliborzu, gdzie wówczas mieszkałem. Od kilku dni przez Warszawę ciągnęły rozbite oddziały niemieckie – wspomina dr n.med. Mieczysław Buczkowski „Buk”. – Od pierwszego dnia Powstania pracowałem, jako członek zespołu medycznego, w powstańczym szpitalu polowym Armii Krajowej na Żoliborzu, który zabezpieczał rannych powstańców i ludność cywilną. Straty ludzkie były wielkie, ale w owym czasie nikt nie zastanawiał się czy Powstanie jest potrzebne czy można było go uniknąć – dodaje.

W tym czasie, w Śródmieściu Północ, w organizacji szpitala powstańczego przy ul. Złotej 58 uczestniczyła 18-letnia sanitariuszka z IV Zgrupowania „Gurt” Zofia Penczonek (później Rus) pseudonim „Kanarek”. Zadaniem Zofii, jako szybkobiegacza, było powiadamianie kolejnych osób o godzinie Powstania i miejscu zbiórki.

Nie myśleliśmy, że to będzie tak straszna i krwawa walka. Byliśmy  pełni optymizmu, czego wyrazem było przekonanie, że zwycięskie Powstanie będzie trwało 3 dni i przegonimy Niemca. Nie byłam na tyle przewidująca, żeby wziąć ze sobą praktyczny zestaw rzeczy czy produktów na przetrwanie. Było upalne lato, wyszłam w letniej sukience – mówi Zofia Rus. – Na pewno była cicha nadzieja granicząca z pewnością, że ruszy armia radziecka, która już była na Pradze, na prawym brzegu Wisły. Ta nadzieja niestety topniała z każdym dniem, ale człowiek nadal wykonywał swoje obowiązki: dyżury przy rannych, asysta na sali operacyjnej, stanie w kolejce po wodę do studni, wyprawy po zboże do browaru Haberbuscha labiryntem piwnic i płytkich rowów. Wszystko to podczas regularnie prowadzonych bombardowań i ostrzału. Płakałam będąc świadkiem rozbrajania oddziałów powstańczych po kapitulacji, niszczenia miotaczami ognia ruin po zbombardowanej i spalonej Warszawie. Zgodnie z obietnicą Hitlera, po mieście miał nie zostać kamień na kamieniu – wspomina.

Powstanie upadło po 63 dniach heroicznego boju. Nastały czasy dalszej okupacji, tułaczki po opuszczeniu zniszczonej Warszawy, życie i praca w niezwykle trudnych warunkach.

Zofia Rus wraz z siostrą i dwoma koleżankami sanitariuszkami wyjechała z Warszawy ze szpitalem powstańczym. – Pojechaliśmy do obozu stalagu Zeithain. Później naszą grupę przewieziono do Chemnitz, gdzie wbrew konwencji genewskiej zatrudniono nas w fabryce „Germania”, pracującej na potrzeby wojenne. Koło połowy marca przewieziono nas do kolejnego obozu Oberlangen, tuż przy granicy holenderskiej w Emslandzie i tam 12 kwietnia 1945 r. doczekałyśmy do wyzwolenia przez polską Dywizję Pancerną dowodzoną przez generała Stanisława Maczka. Radość była obustronna! Skończył się głód, który prześladował nas od Powstania. Pragnęliśmy też jak najszybciej powrócić do przerwanej młodości, uczyć się, bawić, pracować w wymarzonym zawodzie, kochać, mieć rodzinę i realizować pasje – mówi Zofia Rus. Po zakończeniu wojny zamieszkała w Gliwicach wraz z mężem Edwardem Rusem, żołnierzem kampanii wrześniowej, internowanym na Węgrzech, który przeszedł szlak bojowy przez Francję, Anglię i Szkocję, a z Dywizją Pancerną gen. Maczka – od Normandii po Wilhelmshaven.

Mieczysław Buczkowski, ranny w Powstaniu, został odznaczony Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką Pamiątkową Akcji Burza i Medalem Za Warszawę. Po zakończeniu wojny ukończył studia medyczne i wyjechał na Śląsk, gdzie rozpoczął pracę w nowo powstającej Śląskiej Akademii Medycznej. W 1969 r. został ordynatorem Oddziału Chorób Wewnętrznych Szpitala Miejskiego nr 1 w Gliwicach. Równolegle pracował w Instytucie Medycyny Pracy w Zabrzu, a następnie pełnił obowiązki dyrektora ds. lecznictwa Wojewódzkiej Poradni Wielospecjalistycznej. Pełnił również obowiązki Dyrektora Naczelnego Szpitala Miejskiego nr 1 w Gliwicach, a następnie funkcję dyrektora ZOZ w Gliwicach. Pod jego kierunkiem specjalizację w zakresie medycyny wewnętrznej zdobyło 32 internistów. W kierowanym przez niego Oddziale powstał Oddział Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego i Oddział Dializ Pozaustrojowych. Jest autorem lub współautorem 22 opublikowanych prac naukowych.

Zapytaliśmy Powstańców o rady, jakie chcieliby przekazać młodym gliwiczanom.

Mając 98 lat przekazałbym następnym pokoleniom życzenia, aby nie musiały się zapierać zasad uczciwości w życiu osobistym i szacunku dla swojej Ojczyzny i Jej wielkich osiągnięć – powiedział Mieczysław „Buk” Buczkowski. – Cenię pokój i demokrację. Uważam, że naszym priorytetem powinno być wszystko, co może się przyczynić do ich utrzymania. To warte jest walki, a nawet poniesienia osobistej ofiary – dodała Zofia „Kanarek” Rus.

1 sierpnia 2021 r. o godzinie 17.00 dla upamiętnienia obchodów 77. Rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w całym kraju emitowany będzie dźwięk syren alarmowych – ciągły, trwający trzy minuty, oznaczający odwołanie alarmu.
Chwała Bohaterom!
(mf)

 

Mieczysław Buczkowski z żoną Zofia Rus