Aktualności | Dla pacjentów jest opoką. Gliwicka onkologia ma już 70 lat!

Dla pacjentów jest opoką. Gliwicka onkologia ma już 70 lat!

Dla pacjentów jest opoką. Gliwicka onkologia ma już 70 lat!

Opublikowane: 27.10.2017 / Sekcja: Miasto 

Gliwice są jednym z czołowych ośrodków leczenia raka na świecie  – przypominali z pasją kolejni goście wczorajszej jubileuszowej sesji plenarnej w Nowych Gliwicach, uświetniającej 70. rocznicę utworzenia gliwickiego Centrum Onkologii. Publiczność – głównie wysokiej klasy specjaliści onkolodzy, którzy szczelnie wypełnili najwiekszą aulę w budynku Cechowni – nie szczędziła braw.

Wspomnienia, anegdoty, dykteryjki i żarty zdominowały otwarcie pierwszego dnia obchodów z okazji kamiennego jubileuszu gliwickiej onkologii. Uroczystości zostały połączone z VIII Zjazdem Polskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej (26–27 października), w trakcie którego wystąpili – i jeszcze wystąpią – najlepsi specjaliści z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Polski. Tematem przewodnim zjazdu są diagnostyka i zabiegi onkologiczne.

Wspomnieniową sesję plenarną w Auli Drewnianej budynku Cechowni poprowadził prof. Krzysztof Składowski, dyrektor gliwickiej onkologii i przewodniczcy PTRO. Przypomniał m.in. najważniejsze fakty w dziejach Centrum Onkologii w Gliwicach, nie szczędząc przy tym osobistych odniesień.

Przez 70 lat istnienia naszej placówki w onkologii dokonał się ogromny postęp. Pacjenci są leczeni o wiele skuteczniej. Ale kiedy 32 lata temu podjąłem decyzję o pracy w instytucie, koledzy pukali się w czoło, mówiąc, że nie wytrzymam tego psychicznie, bo to zbyt obciążające: nie ma sukcesów, chorzy umierają. Ja już wtedy wiedziałem, że to nie jest prawda  – wspominał prof. Składowski. – Dzisiaj każdego roku przyjmujemy ponad 73 tys. pacjentów. Niemal trzy razy tyle, bo 210 tysięcy, zagląda do naszej przychodni przyklinicznej. Dysponujemy najnowocześniejszą aparaturą do radioterapii onkologicznej, jako jedni z nielicznych mamy CyberKnife do radioterapii, a od kilku lat również pracownię cyklotronu, pozwalającą na produkcję nowoczesnych radiofarmaceutyków. Działa u nas Europejskie Centrum Doskonałości Nowotworów Endokrynnych oraz Centrum Badań Translacyjnych. Na naszym koncie są m.in. pionierskie w skali światowej transplantacje twarzy i najwięcej w Europie przeszczepów szpiku kostnego – wyliczał profesor.

Dumą gliwickiej onkologii jest również Oddział Chemioterapii Dziennej, na który przyjmowani są pacjenci  nie wymagający w trakcie leczenia całodobowego nadzoru medycznego. Konieczne do wykonania badania oraz podanie leków odbywają się tam w ciągu jednego dnia. Taka forma terapii pozwala chorym spędzić więcej czasu w domu, wśród bliskich, co ma istotne znaczenie w procesie leczenia. Za swoją pracę i poświęcenie cały zespół pracowniczy Oddziału został wczoraj wyróżniony nagrodą 70-lecia gliwickiej onkologii. Jubileuszową nagrodą naukową – przyznaną, co podkreślił z mocą prof. Składowski, bezdyskusyjnie i  jednogłośnie – uhonorowano natomiast wybitną postać gliwickiej, polskiej i światowej onkologii i endokrynologii, prof. Barbarę Jarząb.

Wspólna praca, "kucanie" i... pistolet

W 1947 r. na bazie przedwojennego niemieckiego szpitala położniczego w Gliwicach powstał Państwowy Instytut Przeciwrakowy. Placówką kierował wówczas poznański chirurg dr Stanisław Bylina.  W 1951 r. gliwicki PIP przekształcono w oddział krajowego Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. 

Przez pierwsze dekady istnienia Centrum Onkologii główną siłą gliwickiej placówki – wobec niedostatku specjalistycznych urządzeń – byli ludzie, m.in. kierujący nią wybitni lekarze, a przy tym humaniści, jak doc. Jeremi Święcki, prof. Andrzej Hliniak czy szczególnie zasłużony dla rozwoju badań prof. Mieczysław Chorąży. Ten ostatni, uznany na świecie nestor polskiej onkologii związany z Gliwicami od 66 lat, lekarz, badacz, wykładowca i powstaniec warszawski odznaczony w maju tego roku przez prezydenta RP Orderem Orła Białego, wygłosił w czwartek jubileuszowy wykład wspomnieniowy.

Ożyły w nim echa powojennej odbudowy kraju i ważnych placówek medycznych. Nie zabrakło wyczerpującego omówienia wysiłków dr. Byliny i działań jego następców. Tragizm przeplatał się z żartobliwą oceną absurdów minionych dziesięcioleci. Lekką atmosferę podtrzymywały również anegdoty prof. Chorążego, związane m.in. z początkami jego pracy i nieporozumieniami na tle językowym z pacjentami mówiącymi wyłącznie gwarą śląską.

Zabieramy się do prześwietlania pacjenta. Pada polecenie: "Proszę zakaszleć". Nic, zero reakcji. Prośba zostaje ponowiona po raz drugi i trzeci, bez skutku. Trzeba wychylić głowę zza aparatury. Pacjent zostaje poinstruowany: "Proszę zrobić tak" wraz z demonstracją kasłania. Pacjent rozpromienia się: "Aaaa, mam kucać!". Ot, trafiliśmy na Ślązaka. Nauczeni tym przykładem, mówimy do kolejnego prześwietlanego "Proszę kucać". Dzieje się coś dziwnego, klata pacjenta znika z obrazu aparatury. Z niepokojem zaglądamy za urządzenie, żeby sprawdzić, co się stało. Nie wiadomo, gdzie podziać oczy, bo pacjent siedzi w kucki, tak jak mu kazano! – żartował w trakcie spotkania prof. Chorąży. Przywołał też historię chorego, który przyszedł na badania z synem. – Pobrałem próbkę do badania i powiedziałem, że wynik i wezwanie na leczenie pacjent otrzyma za jakieś 10 dni. Wtedy syn wyjął pistolet i oświadczył" "Wynik ma być za pół godziny”. Takie to były czasy! – opowiadał.

Prof. Mieczysław Chorąży był jednym z pionierów badań nad mutagenezą środowiskową oraz epidemiologią molekularną. Nadal jest autorytetem w tym zakresie. Wspólnie z innym wybitnym polskim onkologiem, Kazimierzem Duxem, opublikował w 1973 r. książkę "Wstęp do biologii nowotworów", która przez długi czas była najważniejszą pozycją polskiej literatury naukowej na ten temat. Wniósł też istotny wkład w badania nad uszkodzeniami DNA i chromosomów u mieszkańców skupisk przemysłowych i komunalnych na Śląsku.

Nasze dzieła powstają ze wspólnej pracy, badań, wysiłków, idei – nie tylko ludzi z tytułami, ale też laborantek, pielęgniarek, administracji. Dziękuję Wam dziś za to bardzo – zakończył swoje wystąpienie prof. Chorąży. Zebrani nagrodzili go owacją na stojąco.