Aktualności | „Uwięziona” sztuka – witraże

„Uwięziona” sztuka – witraże

„Uwięziona” sztuka – witraże

Opublikowane: 08.07.2016 / Sekcja: Miasto  Kultura 

W czasie wakacji cykl „Kolory miasta” został zastąpiony tekstami zatytułowanymi „W poszukiwaniu…”.  Autorką artykułów jest Ewa Pokorska, Miejski Konserwator Zabytków.

Jedna z części „W poszukiwaniu straconego czasu”, „Uwięziona”, będzie patronować odkrywaniu secesyjnych gliwickich witraży. Kruche piękno ‒ tak nazywa się te urokliwe elementy wystroju zabytkowych kamienic, ponieważ są delikatne i narażone na zniszczenia. Według wykazu, który opracowałam w 2000 roku, w kamienicach i budynkach użyteczności publicznej zachowało się około 80 witraży i przeszkleń witrażowych. Obecnie jest ich pewnie dużo mniej. „Uwięzione” we wnętrzach, niedostępne dla miłośników kolorowych zabytków, znikają. Oczywiście często właściciele doceniają ten urokliwy dodatek do wnętrz i proszą o pomoc w ich ratowaniu. Dlatego możemy jeszcze je zobaczyć, nie tylko na zdjęciach.

Pierwszy witraż, o którym należy wspomnieć, znajduje się w budynku przy ul. Bankowej. Wypełnia duże, prostokątne okno. Cztery kwatery tworzą jedną kompozycyjną całość przedstawiającą eliptycznie wijącą się wstęgę ozdobioną listkami i prawdopodobnie owocami pigwy oraz czterolistnymi niebieskimi kwiatkami. Witraż został wpisany do rejestru zabytków i jego ratowanie (konserwację) wsparł wojewódzki konserwator zabytków.

Fragment witraża przy ul. Bankowej

Następne jest późnosecesyjne witrażowe przeszklenie, tym razem doświetlające mieszkanie, które znajduje się w kamienicy w pobliżu ul. Zwycięstwa. Przedstawia wazon z drzewkiem pomarańczy oraz wijące się wstęgi i stylizowane niebieskie kwiaty w tle. Użyto różnego rodzaju szkła: lanego, fakturowanego, białego, barwionego oraz opalizującego. Można je podziwiać, kiedy na korytarzu jest mrok, a w mieszkaniu zapali się światło. Tylko jak tam się dostać?

Drzewko pomarańczowe na witrażu w kamienicy, w pobliżu ul. Zwycięstwa

A czy tylko wnętrza kamienic w ten sposób ozdabiano? W gliwickich dawnych willach i pałacykach miejskich można zobaczyć całe witrażowe kompozycje.

Moim ulubionym jest witraż wysoki na dwie kondygnacje, doświetlający hol w obecnej przychodni lekarskiej przy ul. Lipowej. Przed wojną willa była wizytówką i reklamą architekta mającego tam swoją pracownię. Stylizowane motywy kwiatowe w stylu art deco składają się z wijących liści i kwiatów w ciemnych, nasyconych barwach. Są to też jedne z nielicznych sygnowanych przeszkleń witrażowych w Gliwicach (syg. „AUSGEF. E. Lazar Ratibor”). Następna jest dawna willa, a obecnie przychodnia przy ul. Kozielskiej, która też może pochwalić się równie piękną ozdobą klatki schodowej. W tym przypadku przedstawiono włoski krajobraz. Cyprysy, wodospad i festony kwiatów. Ten witraż, w przeciwieństwie do poprzednich, jest w jasnych, świetlistych kolorach – ugry, żółcie, wypłowiałe błękity przywodzą na myśl spalony słońcem toskański krajobraz.

Hol w przychodni lekarskiej przy ul. Lipowej

A co mówią o dawnym właścicielu willi przy ul. Banacha 3 dekoracje witrażowe? Na tle wykonanym z przezroczystego szkła katedralnego centralnie umieszczono medaliony. W górnym medalionie znalazły się symbole charakteryzujące zawód właściciela willi (projektanta budowlańca) – kielnia, cyrkiel, ekierka. W bocznych widnieją postacie: murarza i strycharza. Szklane kompozycje zostały podmalowane, aby uzyskać większy realizm rysunku.

Witraż z około 1910 roku dla odmiany umieszczono w nadświetlu drzwi wejściowych w kamienicy znajdującej się w dzielnicy Zatorze. Obrazuje on wschodzące słońce, najpełniej oddaje letnią kanikułę. Jego kompozycja jest jeszcze secesyjna, ale już sposób przedstawienia bliższy jest ekspresjonizmowi. Obecnie szklany obraz jest po konserwacji. Prace sfinansowali mieszkańcy kamienicy.

Paw, lew, sowa ‒ co może je łączyć? Postacie tych zwierząt również zostały uwiecznione w gliwickich witrażach. Secesja wręcz lubowała się w symbolach. Być może projektant witrażu z dwoma pawiami miał na celu ukazanie symbolu piękna, próżności i pychy, a może tylko był urzeczony pięknym ubarwieniem ptaka i esowato wijącymi się barwnymi ogonami. Nie jest mi znana pierwotna lokalizacja tego przeszklenia, obecnie znajduje się w jednym z domów w Sośnicy. Sylwetka lwa, może nie tak często wykorzystywana w secesji, znalazła się na witrażach w szkole przy al. Przyjaźni oraz w kamienicy przy ul. Chudoby. Witraże te są jednymi z najlepiej zachowanych barwnych przeszkleń. Stylizowaną głowę lwa wykonano ze szkła ornamentowego o zróżnicowanym wzorze. Witraże z ul. Chudoby zostały uratowane dzięki dotacji Miasta Gliwice. Motywu oczu sowich połączonych ze stylizowanym ornamentem roślinno-geometrycznym tak łatwo nie zobaczymy z bardzo prozaicznej przyczyny: znajdują się w oknach wychodzących na ślepe podwórze, w prywatnych mieszkaniach.

Konserwacja siedmiu witraży w budynku przy ul. Chudoby została wykonana przez Wspólnotę Mieszkaniową przy wsparciu Miasta Gliwice, które udzieliło dotację na ich ratowanie w 2011 r.

Obecnie niektóre z symboli są dla nas trudne do odczytania, hermetyczna wiedza na temat rozumienia symboliki szklanych obrazów (witraży) powoduje, że dzisiaj odbieramy ich piękno zaledwie powierzchownie i raczej dosłownie.

Podobnie jak z wielotomowym dziełem Prousta: jest znane, ale rzadko czytane. Ja, trochę ze wstydem muszę się przyznać, też znam je powierzchownie. Wystarczy wspomnieć o lawinie refleksji, jaką wywołał smak magdalenki (ciastka) maczanej w herbacie i już można uchodzić za znawcę „W poszukiwaniu straconego czasu”.

Ewa Pokorska, Miejski Konserwator Zabytków