Biuletyn Informacyjny Urzędu Miejskiego w Gliwicach 11 sierpnia 2016 r.

// 11-08-2016

Zapraszamy do gry!

Miejskie obchody 20-lecia powstania specjalnej strefy ekonomicznej w Gliwicach zaplanowano na pierwszy, wrześniowy weekend. Jednym z elementów będzie biegowa gra miejska. Zapisy ruszyły!

Biegowa Gra Miejska to doskonała zabawa dla całej rodziny. Może w niej wziąć udział maksymalnie 100, maksymalnie 5-osobowych drużyn. Uwaga! Co najmniej jedna osoba w drużynie powinna być pełnoletnia.

Organizatorzy przygotowali dwie trasy – ok. 10 km i ok. 20 km. Start i meta - w Parku Chopina. Uczestnicy  będą musieli zaliczyć punkty kontrolne zaznaczone na mapie. Kolejność ich zaliczania będzie dowolna, ale przy niektórych czekać będą dodatkowe zadania. Trzeba będzie wykazać się podstawową wiedzą o Gliwicach i Specjalnej Strefie Ekonomicznej, zręcznością i spostrzegawczością.

Nie ważne są wyniki - ważna jest zabawa - deklarują organizatorzy i zapowiadają, że każdy uczestnik ma szansę na nagrodę. Wśród drużyn, które dotrą na metę w wyznaczonym limicie czasu, zostaną rozlosowane upominki reklamowe Miasta Gliwice.

Zgłoszenia drużyn przyjmowane są do wyczerpania miejsc lub do 31 sierpnia. Szczegółowy regulamin oraz formularz zapisów można znaleźć TUTAJ. Organizatorem Biegowej Gry Miejskiej jest Miasto Gliwice.

 

Fontanna na pl. Krakowskim zadziała już weekend?

Być może już w weekend fontanna zostanie oddana do użytku. MZUK prowadził dziś próby związane z prawidłowym funkcjonowaniem instalacji.

Napełniono nieckę fontanny, która została podzielona na trzy poziomy. Na najniższym będzie zbierała się woda. Na środkowym – zainstalowane zostaną trzy tryskające wodą gejzery. Parasol wodny, który będzie rozpraszał wodę pojawi się na najwyższym poziomie. Niecki fontanny zostały pomalowane na kolor błękitny i ciemnoniebieski. Całość otoczono murkiem z cegły klinkierowej.

Jest to siódma fontanna w mieście, którą zaopiekuje się Miejski Zarząd Usług Komunalnych w Gliwicach.

Doskonała oferta dla biznesu

Śląskie Centrum Logistyki S.A. w Gliwicach oferuje do wynajęcia hale oraz pomieszczenia biurowe w doskonałej lokalizacji.

Przedmiotem oferty są: hala magazynowa - o powierzchni ok. 2400 m2, hala produkcyjno - magazynowa o powierzchni ok. 2400 m2 z zapleczem socjalno - biurowym oraz nowoczesne pomieszczenia biurowe o powierzchni ok. 400 m2 i 340 m2.

Obiekty zlokalizowane są bezpośrednio przy Drogowej Trasie Średnicowej, DK88, A4, niedaleko A1. Znajdują się na terenie większego kompleksu magazynowego, który jest ogrodzony, oświetlony, monitorowany przez agencję ochrony całą dobę. Na terenie znajduje się bocznica kolejowa oraz terminal kontenerowy, wolny obszar celny oraz oddział celny.

Kontakt:
 
Śląskie Centrum Logistyki S.A.
UL. Portowa 28
44-100 Gliwice
Tel. 606 928 898
email: nieruchomosci@scl.com.pl

 

 

15 sierpnia Palmiarnia otwarta dla zwiedzających!

15 sierpnia (Święto Wojska Polskiego) nadarzy się doskonała okazja, żeby odwiedzić Palmiarnię Miejską w Gliwicach po zakończonej niedawno przerwie technicznej.

Choć zwykle Palmiarnia Miejska w poniedziałki jest nieczynna 15 sierpnia nasze tropiki będą otwarte między godz. 10.00 a 18.00.

Na spacer po Palmiarni warto zarezerwować co najmniej 1,5 godziny. Zwiedzanie rozpoczyna się od pawilonu roślin użytkowych, czyli takich jak kawa, kardamon, cynamon, cytrusy. W czterech pawilonach roślinnych znajduje się w sumie ok. 6 tys. eksponatów! Wśród nich palmy, które przyjechały do Gliwic na wystawę w 1924 roku, 200-letnie drzewo oliwne i kolekcja pięknie kwitnących storczyków. W ostatnim i najnowszym pawilonie prezentowane są ogromne zbiorniki wodne. Największy o pojemności 60 tys. litrów jest zbiornik  środowiska Amazonki, gdzie zobaczyć można m.in. rybę arapaimę, jedną z największych słodkowodnych ryb świata.

(MZUK)

GAPR zaprasza przedsiębiorców

Górnośląska Agencja Przedsiębiorczości i Rozwoju sp. z o.o. zaprasza Przedsiębiorców na spotkanie informacyjne dotyczące zasad ubiegania się o dofinansowanie oraz zasad prawidłowej realizacji projektu.

Podczas spotkania, które odbędzie się w ostatnią środę miesiąca, 31 sierpnia 2016 r. na godz. 10:00 (Centrum Edukacji i Biznesu Nowe Gliwice przy ul. Bojkowskiej 37, sala  013 budynku nr 4 „Maszynownia”) , przedsiębiorcy poznają możliwości uzyskania dofinansowania przeznaczonego na realizację projektów obejmujących zakup od wykonawcy usługi polegającej na opracowaniu nowego lub znacząco ulepszonego wyrobu, usługi, technologii produkcji lub nowego projektu wzorniczego (działanie 2.3, poddziałanie 2.3.2 „Bony na Innowacje dla MŚP”, POIR).

Udział w spotkaniu jest bezpłatny. Chęć uczestnictwa należy zgłosić wysyłając formularz zgłoszeniowy na adres e-mail: doradztwo@gapr.pl.  Dokumenty do pobrania ze strony www.gapr.pl.

Kolejny projekt The Farm 51. Będzie hit?

Gliwickie studio The Farm 51 pracuje nad nową grą akcji z gatunku FPS. World War 3 to gra, która powstaje we współpracy z wojskiem i zbrojeniówką. – Stawiamy przede wszystkim na realizm – mówią twórcy projektu.

Akcja gry ma być umiejscowiona m.in. w Warszawie, Moskwie i Berlinie, w trzeciej dekadzie XXI wieku. W tym czasie ma dochodzić do wielu walk i potyczek podczas globalnego konfliktu zbrojnego.

Twórcy dadzą nam możliwość wcielenia się w żołnierza na polu walki. – World War 3  kładzie szczególny nacisk na dokładne odwzorowanie realiów współczesnych bitew oraz  współpracy zespołowej w nieprzewidywalnym teatrze operacyjnym, stawiając na maksymalnie grywalny realizm. Gra zaoferuje sporo rozwiązań czerpiących z prawdziwego wojskowego rzemiosła oraz współczesnego przemysłu zbrojeniowego, nieobecnego w konkurencyjnych tytułach  – zapowiada Marcin Eller z gliwickiego studia The Farm 51. – W grze będziemy mogli wziąć udział w wirtualnych walkach jednostek piechoty oraz pojazdów wojskowych. Rozgrywka zaoferuje możliwość wcielenia się w żołnierzy z Polski i całego świata – dodaje.

Realizm pola walki ma być dodatkowo wzmocniony doskonałą grafiką i dobrym odwzorowaniem fizyki obiektów (gra tworzona jest w oparciu o najnowszy silnik Unreal Engine 4).

World War 3 powstaje przy współudziale ekspertów z segmentu zbrojeniowego i przedstawicieli wojska. Pracuje nad nią grono międzynarodowych specjalistów m.in. z GROM, SAS, czy SEAL’s. – Jesteśmy także oficjalnym partnerem kluczowych podmiotów polskiego przemysłu zbrojeniowego w tym Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz Centrum Symulacji Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych (OBRUM) – mówi Marcin Eller. – Współpracujemy na polu zaawansowanych symulatorów szkolno-treningowych, które w znaczącym stopniu podnoszą sprawność żołnierzy i ich efektywność na polu walki przy jednoczesnej minimalizacji kosztów szkolenia – dodaje.

Widoczny na wizualizacjach najnowszy model gliwickiego czołgu o roboczej nazwie PL-01 CONCEPT z OBRUM (na tle wieży Eiffel`a) to efekt tej właśnie współpracy.

Kiedy premiera? – Jesteśmy obecnie na etapie tworzenia prototypu gry. Planujemy, aby ukazała się ona nie wcześniej niż w 2018 roku. Zachęcamy do śledzenia nas na Facebooku. Wszelkie nowości na temat World War 3 zamieszczamy właśnie tam – mówi Marcin Eller. (pm)

wizualizacja

wizualizacja

wizualizacja

 

Anny Wątorskiej walka z czasem

Anna Wątorska

Cztery pokoje, stoły zastawione dziełami sztuki, pędzlami, farbami, werniksami i chemikaliami. Ramy, sztalugi, kawałki metali z wykopalisk, skorupy wiekowych naczyń i stary piec kaflowy.

Wśród nich Anna Wątorska, która na co dzień z Barbarą Wójtowicz-Flądro wskrzesza przeszłość dając obrazom, rzeźbom, ramom i ceramice drugie życie.

Anna Wątorska od 35 lat zajmuje się konserwacją zabytków. Pracę rozpoczęła przed studiami w Pracowni Konserwacji Zabytków w Sosnowcu-Zagórzu.

Studiowałam konserwację zabytków przy Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Specjalizacja: malarstwo ścienne i sztalugowe. Pracę obroniłam 12 grudnia 1981 roku o godz. 16.00 i zdążyłam jeszcze zrobić imprezę, zanim wprowadzono stan wojenny – śmieje się Anna Wątorska. – Przed ukończeniem studiów pracowałam przy konserwacji zabytków w Sosnowcu, a w latach 1982–2006 w Gdańsku. Najpierw w Państwowych Pracowniach Konserwacji Zabytków, skąd w czasie studiów pobierałam stypendium. Potem jako „wolny strzelec” oraz w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Od 2006 roku pracuję w Dziale Konserwacji w Muzeum w Gliwicach.

Konserwacja nie zna pojęcia czasu

Taki napis widnieje nad wejściem do jednego z pokoi w Pracowni Konserwatorskiej. Ma on znaczenie symboliczne – treść można interpretować dosłownie, ale też prawdą jest, że każde dzieło wymaga innego wkładu czasu i pracy, w zależności od wielkości, czy stopnia degradacji. Renowacja może trwać od kilku dni do kilku miesięcy. Poddawanie dzieł procesowi konserwacji nadaje im drugie życie, a konserwatorzy zabytków swoją pracą sprawiają, że pomiar czasu istnienia dzieła zaczyna rządzić się innymi prawami. O ile jednak konserwacja nie zna pojęcia czasu, to Anna Wątorska wręcz przeciwnie. Wie, jak zgubny wpływ na zabytek może mieć niepowstrzymany proces niszczenia. Dlatego ratuje, ile się da. Przez 35 lat pracy uratowała już setki zabytków.

Każdego roku, tylko przez Pracownię Konserwatorską Gliwickiego Muzeum przechodzi około 300 dzieł wymagających renowacji i konserwacji. Są to różnego rodzaju zabytki – obrazy, rzeźby, ramy, biżuteria, ceramika, kafle piecowe, narzędzia wykopane przez archeologów. Bardzo lubię składanie skorup archeologicznych. Mamy dużo obiektów z wykopalisk ze Świbia pochodzących z czasów kultury łużyckiej, datowanych na 1700–500 roku p.n.e. Zawsze miałam ogromną cierpliwość, a tego wymaga misterna praca łączenia kawałków ceramiki. To jest jak układanie puzzli. Tej części mojego zawodu nie traktuję jako pracy, ale jako przyjemność – wyjaśnia Anna Wątorska.

Poza cierpliwością konserwator zabytków musi kierować się zasadą „śpiesz się powoli”, a także mieć wyczucie estetyki, umiejętność kojarzenia faktów, zdolności odtwórcze, spostrzegawczość i… pokorę.

Trzeba wyzbyć się pragnienia zmienienia dzieła i podporządkować się artyście, którego dzieło się konserwuje. Nie należy ingerować zbyt mocno i zbyt gorliwie w zabytek. Z konserwacją zabytku jest tak, że im więcej się zrekonstruuje, tym bardziej dzieło traci na wartości. Szczególnie dotyczy to zabytków bardzo zniszczonych o dużej wartości artystycznej. Wtedy często zostawia się obiekt w formie „zabezpieczonego destruktu” lub wykonuje się bardzo oględne zabiegi konserwatorskie, często podyktowane estetyką obiektu – tłumaczy Anna Wątorska.

Łapka na myszy

Anna Wątorska od dzieciństwa lubiła zbierać starocie i kamienie z odciśniętymi śladami przeszłości, myślała o archeologicznych wykopaliskach i tam widziała siebie w dorosłym, zawodowym życiu. Ale los miał odrobinę inny pomysł na przyszłość pani Anny i zamiast archeologii ostatecznie wybrała konserwację zabytków. Pracowała przy wielkich dziełach. Prowadziła prace konserwatorskie w dawnym województwie gdańskim, m.in. w kościołach. Wykonała renowację kilku obrazów z kościoła Wszystkich Świętych w Gliwicach, brała udział w badaniach polichromii w domu przedpogrzebowym na Cmentarzu Centralnym w Gliwicach oraz konserwowała zabytkowe malowidło na jednej z klatek schodowych przy ul. Daszyńskiego. Obecnie zajmuje się konserwacją fresków na południowej ścianie kościoła Wszystkich Świętych. W swoim życiu zawodowym Anna Wątorska miała także krótki, ale bardzo znaczący epizod konserwacji rzeźby przedstawiającej Madonnę w Kościele Polskim w Busku na Ukrainie.

Nigdy nie żałowałam swojego wyboru. Jestem muzealnikiem, konserwatorem, ale też trochę detektywem, bo każde dzieło ma przeszłość, bywa też, że tajemnicę, która czeka na odkrycie. Wiele zabytków odtwarzałam z wypiekami na twarzy, bo były tak zniszczone, że nie było wiadomo, co się ukaże po zakończeniu prac. Jednym z takich dzieł był wyjątkowo zniszczony obraz przywieziony przez człowieka, który kupił dom na Mazurach. Obraz był jedynym materialnym przedmiotem, który został znaleziony w tym domu przez nowego właściciela. Był w kilkunastu miejscach przecięty ostrym narzędziem, luźne fragmenty płótna zrolowały się, były oblepione gliną z kawałkami słomy. W takiej formie dzieło sprawiało wrażenie bardziej rzeźby niż obrazu. Z powodu dużego zniszczenia długo nie mogłam dociec czy osoba na obrazie to mężczyzna czy kobieta. Po wstępnym oczyszczeniu obrazu i wyprostowaniu, okazało się, że skurcz płótna w miejscach przecięć jest tak duży, że mocno zniekształcił twarz przedstawionej na obrazie kobiety. Szpary między brzegami płótna wynosiły ponad 1 cm. Opracowałam metodę prostowania oraz naciągania płótna taśmami tak, że szpary udało się zniwelować do kilku milimetrów, co nie wpływało już na deformację postaci. W czasie prac odkryto także sygnaturę autora obrazu, który okazał się znanym w okolicy Olsztyna malarzem. Pomimo że był to dwudziesty rok mojej pracy zawodowej, uważam, że był to mój chrzest bojowy, a raczej zawodowy, ponieważ pierwszy raz zetknęłam się z tak dużą destrukcją dzieła i takimi problemami. Ale trafiają się też do renowacji obiekty, które przynoszą mniej emocji jak np. „łapka na myszy”, którą miałam okazję też renowować w swoim zawodowym życiu – śmieje się Anna Wątorska.

Z szarym mydłem na wielkie dzieło

Przedmioty trafiają do Pracowni Konserwatorskiej Muzeum na zlecenie kierowników działów. Najpierw trzeba wykonać dokumentację fotograficzną dzieła i stworzyć tzw. opis stanu zachowania oraz program konserwatorski. Teraz wkracza pani Ania z panią Barbarą, które za pomocą różnych narzędzi i specyfików wskrzeszają zabytek. Do tego celu używają narzędzi specjalistycznych – chirurgicznych i stomatologicznych, w które zaopatrują się w sklepach medycznych oraz chemikaliów – terpentyny, toluenu, acetonu, amoniaku czy tzw. „śliny syntetycznej”(nawiązanie do prawdziwej śliny, która jest faktycznie dobrym środkiem czyszczącym i dezynfekującym). Poza specjalistycznymi chemikaliami korzysta się także ze środków powszechnie stosowanych w naszym życiu codziennym takich jak np. ocet, kwasek cytrynowy, szare mydło, rozcieńczony płyn do mycia naczyń stosowany do niektórych obiektów ceramicznych czy masę dentystyczną powszechnie stosowaną przez stomatologów, a w Pracowni Konserwatorskiej wykorzystuje się ją do wykonywania form przy rekonstrukcjach ram czy ceramiki. W pracowni nie brakuje też młotków, śrubokrętów, pił, kombinerek, obcęgów czy „patyczków kosmetycznych” bardzo praktycznych w pracy konserwatorskiej. Na każdym etapie konserwacji wykonywana jest dokumentacja konserwatorska z przebiegu prac.

Ważne, by uwzględnić w opisach jakimi środkami i narzędziami była prowadzona konserwacja. Te informacje przydadzą się podczas kolejnych tego typu prac – kolejny konserwator będzie wiedział na przykład, czym ma ściągać werniks z obrazu – wyjaśnia Anna Wątorska.

Po zakończeniu prac znów trzeba zrobić zdjęcie. I oddać zabytek.   (mf)

 

„Utracona” – zabytki, których już nie ma

ul. Dworcowa

Półmetek wakacji mamy już za sobą i powoli zbliża się koniec cyklu „W poszukiwaniu …”. Nastrój, pomimo kanikuły, mam trochę blue i dlatego wybieram dzisiaj jako motto tytuł powieści Marcela Prousta: „Utracona”.

W pamięci miasta zawsze znajdzie się miejsce dla budynków, miejsc, detali, których już nie ma, zniknęły materialnie, ale jeszcze o nich pamiętamy. Jeszcze, bo nieprzypominane zacierają się, znikają. Czy potrafimy dokładnie odtworzyć wygląd pierzei obecnej ulicy Dworcowej, a dawnej
1 Maja, wyburzonej w latach 70. ubiegłego wieku? Całe szczęście, że są zdjęcia wykonane przed ich rozbiórką. Część budynków nie była atrakcyjna – może dlatego jeden z nich tak się wyróżniał. Była to neogotycka kamienica z elementami secesji – nr 33.

Czterokondygnacyjny budynek z poddaszem użytkowym, siedmioosiowy (osie wyznaczają otwory znajdujące się na elewacji).

Symetrię fasady podkreślał mocno wysunięty wykusz. Okna o różnych kształtach, zamknięte raz prosto, raz łukiem kotarowym, raz odcinkowym – to już cecha stylu secesji. Opaski okienne też różniły się na każdej kondygnacji. Dekoracji na kamienicy było bardzo dużo, można by nimi obdzielić kilka budynków. Tarcza herbowa opleciona liśćmi kasztanowca na pierwszym piętrze, na drugim piętrze znalazł się zaskakujący detal – popiersie niedźwiedzia, który dodatkowo trzymał w łapach zwornik otworu okiennego, w tym przypadku udekorowano go liśćmi dębu. A dla trzeciego piętra jako motyw przewodni wybrano główki aniołków (putta). Maska kobiety, znowu z tarczami herbowymi i liśćmi kasztanowca, znalazła się na wykuszu. Uff, dużo tego.

Ciekawa jestem, co kryło się we wnętrzach. Bogaty w dekoracje zewnętrzny kostium kamienicy obiecywał dalsze niespodzianki w środku budynku. Nie sprawdzimy już tego, nie znalazłam zdjęć z wnętrz, ale i tak jestem szczęśliwa, że mogę pokazać te unikatowe fotografie, o których nie wiem nawet, kto je wykonał. Przyniósł mi je jeden z fanów dawnych Gliwic.

Dlaczego wyburzono całą pierzeje uliczną? Szykowano miejsce pod nowoczesną architekturę?

W gazecie z wcześniejszych lat (z 1961 roku) czytamy: „(...) w Gliwicach powstanie wiele pięknych budowli. Na przykład w 1962 roku wyrośnie całkiem nowe centrum. Główną ulicą nie będzie ulica Zwycięstwa, lecz Dworcowa. Ul. Zwycięstwa będzie zamknięta dla ruchu kołowego. W miejsce starych ruder z lewej strony ul. Dworcowej powstaną bloki mieszkalne. Będzie pływalnia miejska, duży hotel i inne obiekty. Całość projektowanych prac w zasadniczy sposób zmieni charakter miasta”.

Musimy pamiętać, że w tamtych czasach (może nie tak odległych?) uważano obiekty powstałe na przełomie XIX i XX wieku za niewarte ochrony. Wtedy nie były to zabytki. Mówię o kamienicach, domach mieszkalnych. Obok naszej secesyjnej kamienicy znajdowało się kino o wdzięcznej nazwie Mikrus. Kin było w Gliwicach więcej. Przy ul. Kozielskiej działało kino Apollo (tam, gdzie teraz jest sklep wielobranżowy). We wnętrzach jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku zachowane były dekoracje sztukatorskie. Niestety zostały zniszczone w trakcie pożaru. O kinie Jutrzenka świadczy jedynie neon z nazwą (który pragnę zachować). O kinie Grażyna pewnie mało kto pamięta. Mieściło się przy ul. J. Śliwki, a na Trynku było kino Szarotka. Tylko gdzie...?

Wyburzono również część zabudowań zabytkowej poczty przy ul. Dolnych Wałów. Profesor F. Maurer ciągle o tym mówił na wykładach, ubolewając nad okrutną dla zabytku decyzją peerelowskich władz.

Na szczęście mamy zdjęcia większości wyburzonych budynków. Jak prezentował się wystrój ich wnętrz, pozostanie dla nas zagadką. I ten tekst jest takim małym przyczynkiem do historii utraconej architektury, pro memoria tego, co było.

            Ewa Pokorska

Miejski Konserwator Zabytków

Gliwiccy modelarze z sukcesami

seniorzy

Trzyosobowa reprezentacja seniorów (Konrad Żurowski, Stanisław Kubit oraz Franciszek Kańczok) zdobyła złoty medal na Mistrzostwach Europy Modeli Sterowanych Automatycznie w rumuńskiej Turdzie.

W kategorii juniorów brązowy medal zdobył indywidualnie gliwiczanin Jakub Wiśniewski. Juniorzy odnieśli też sukces w Macedonii.

W sześcioosobwej reprezentacji Polski wystąpiło aż pięciu zawodników z Gliwickiego Stowarzyszenia Modelarzy Lotniczych oraz Franciszek Kańczok z Rybnika, któy zwyciężył w kategorii seniorów, a kolejni nasi reprezentanci zajęli odpowiednio piąte i szóste miejsce.

Rumuńskie zawody odbyły się pod koniec lipca. Miejscem startów modeli był stary poligon czołgowy. Jak przyznają nasi reprezentanci, miejsce to nadawało się wyśmienicie. – To doskonałe tereny do rozgrywania zawodów, w tej klasie modeli czy szybowców startujących ze wzgórz zaopatrzonych w systemy sterowania, które zapewniają lot w określonym kierunku. Kierunek lotu modelu oraz jego obciążenie zawodnik dobiera przed startem tak, aby model po wypuszczeniu osiągnął zakładany czas lotu – mówi Stanisław Kubit, dla którego był to już dziewiąty złoty medal zdobyty w Mistrzostwach Europy, Świata i w klasyfikacji generalnej Puchar Świata.

Juniorzy, którzy reprezentowali Polskę, to Dawid Karpowicz i dwóch zawodników z klubu MDK Gliwice – Jakub Wiśniewski (indywidualny brąz) i Mateusz Wertyporoch.

To jednak nie koniec sukcesów naszych modelarzy. W Mistrzostwach Świata Modeli Swobodnie Latających dla juniorów w Macedonii gliwiczanin Dawid Lipski zdobył dwa brązowe medale: indywidualnie i zespołowo wraz z zreprezentacją Polski. – Nie byłoby tak znakomitych osiągnięć naszych sportowców bez finansowego wsparcia ze strony gliwickiego samorządu – mówi Stanisław Kubit.


D. Karpowicz, J. Wiśniewski, M. Wertyporoch

(pm)

Kino Amok z szansą na nagrodę

banner

Dziecięcy Salonik Filmowy, projekt dla dzieci realizowany przez Kino Studyjne Amok, jest nominowany w konkursie Słoneczniki 2016. Głosowanie internetowe trwa do 21 sierpnia.

Dziecięcy Salonik Filmowy to spotkania z polską i światową animacją, w których biorą udział aktorzy, muzycy, autorzy książek dla dzieci, podróznicy animatorzy. Co miesiąc organizowane jest jedno wydarzenie.

Rodzice zgłosili Dziecięcy Salonik Filmowy do konkursu Słoneczniki 2016 w kategorii na najlepszą inicjatywę dla dzieci na Śląsku. Głos na Dziecięcy Salonik Filmowy można oddać na stronie internetowej http://sloneczniki.czasdzieci.pl/ankieta-slask-2016.php. Przy wypełnianiu ankiety należy odszukać gliwicki projekt w kategorii język. Po wpisaniu swojego adresu e-mail wystarczy potwierdzić oddany głos, klikając na przesłany link zwrotny.

W kategorii sztuki wizualne z szansą na nagrodę jest Literacki Lego Quest realizowany przez MBP, a w kategorii ruch rodzice zgłosili Spartakiadę Przedszkolaka, wspólne przedsięwzięcie Gliwickiego Ośrodka Metodycznego i GKS Piast Gliwice. (mm)