Wielki górski indywidualista
Opublikowane: 06.03.2017 / Sekcja: Życie i styl SportGościem specjalnym VII Festiwalu Górskiego Wondół Challenge był Krzysztof Wielicki. 3 marca w Centrum Edukacyjno-Kongresowym Politechniki Śląskiej poznaliśmy kawał wielkiej, górskiej historii.
Wielicki zdobył Koronę Himalajów i Karakorum jako piąty człowiek na Ziemi. Na 14 ośmiotysięczników trzykrotnie wszedł nowymi drogami. Trzy razy zrobił to zimą – w 1980 roku z Leszkiem Cichym zdobył Mount Everest, w styczniu 1986 roku stanął na szczycie Kanczendzongi razem z Jerzym Kukuczką. W 1988 roku samotnie zdobył Lhotse – było to pierwsze zimowe i pierwsze solowe wejście na tę górę. Jego sportowe osiągnięcia są spektakularne. Wielicki, uznawany za spadkobiercę pioniera himalaizmu zimowego, Andrzeja Zawady, zajmuje się także organizowaniem narodowych wypraw w Himalaje i Karakorum.
Liczy się nie sprzęt, a człowiek
Wspinacz rozpoczął swoją przygodę z górami od letniego kursu i zimowego obozu, którymi kierowała... Wanda Rutkiewicz. Wielicki wspominał ją jako znakomitą wspinaczkę. – Ja do Nepalu pojechałem dopiero w 1979 roku. Wanda na Evereście była przed nami [Rutkiewicz weszła na tę górę jako pierwsza spośród Polaków w 1978 roku – przyp. red.] – mówił Wielicki na spotkaniu w Gliwicach.
W latach 80. wszyscy polscy himalaiści myśleli tylko o tym, żeby wyjechać z kraju i wspinać się. Mimo że w większości mieli wyuczone zawody, pracowali dorywczo, przede wszystkim malując kominy. – Tatry, Dolomity, Alpy, Hindukusz, Himalaje, wspinaliśmy się dalej i wyżej, nie patrząc na to, jaki mieliśmy sprzęt. Ortalion i koszule flanelowe. Nasze kurtki nie oddychały, ale po co miały oddychać? – pytał Wielicki z uśmiechem. – My nie zwracaliśmy uwagi na wyposażenie, ale raczej na to, co kto potrafi w górach – dodał. Na potwierdzenie swoich słów pokazał zdjęcie zrobione na Broad Peaku. – Podarte spodnie, sweterek. Ośmiotysięcznik, a ja jak na Gubałówce sobie siedzę – skomentował himalaista. Dla sportowca zawsze ważne było przesuwanie granic, pokazywanie innym wspinaczom, że można wejść inaczej, szybciej, ciekawiej. Na Broad Peak wszedł i zszedł w ciągu jednej doby. Dokonał tego w pojedynkę.
Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy w namiocie bazowym po zdobyciu Mount Everestu (fot. B. Jankowski, domena publiczna) |
W góry nikt nie idzie po śmierć
Himalaista podkreślał, że w górach ważna jest sprawność i odwaga, ale czasem trzeba umieć też złapać dystans do tego, co się robi. Po wyprawie wrócić do swojego życia i rodziny, odreagować emocje i skoki adrenaliny. – Kiedy coś się nie uda, trzeba mieć pokorę. Trudno, nie wyszło. Każdy podświadomie wie, że coś złego może się wydarzyć, ale nikt tego nie zakłada. Góry to wielka pasja i znam tylko jedną osobę, która po traumatycznych przeżyciach zrezygnowała ze wspinaczki – mówił.
Dla Wielickiego góry to przede wszystkim ludzie. – To człowiek ożywia materię. Góry to nie tylko skały i lód – wyjaśniał himalaista. A czy w górach wysokich jest jeszcze dla ludzi coś zdobycia? Tak – wierzchołek K2 zimą. – Sprawa zimowego wejścia nadal jest nierozwiązana. Myślę, że Polacy powinni ten szczyt zdobyć i zakończyć pewien etap w himalaizmie, który rozpoczął się zimowym wejściem na Everest w 1980 roku – powiedział Wielicki. Wejście na K2 będzie głównym celem programu sportowego Polskiego Himalaizmu Zimowego im. Artura Hajzera 2016–2020. Wyprawą pokieruje Krzysztof Wielicki. Ekspedycja planowana jest na zimę 2017/2018.
(mm)
fot. O. Dudek |