Segregacja się opłaca
Opublikowane: 02.07.2021 / Sekcja: MiastoDlaczego warto segregować śmieci? Dokąd trafiają z naszych koszy czy worków? Za co musimy płacić? Kontynuujemy cykl informacji, które pozwolą zrozumieć, na czym polega gospodarka odpadami. Chcesz być ekoświadomy? Czytaj.
Hala technologiczna przy ul. Rybnickiej o powierzchni kilku tysięcy metrów kwadratowych kryje nowoczesne instalacje do przetwarzania odpadów zmieszanych oraz do sortowania surowców zebranych selektywnie. Działa tu Śląskie Centrum Recyklingu, które powstało w 2016 roku. Przyjmuje większość odpadów wytwarzanych w naszych domach. To wszystkie śmieci z żółtych, niebieskich i czarnych pojemników, o których pisaliśmy w poprzednich częściach naszego cyklu.
Informacje o działalności ŚCR podsumowujemy z Krzysztofem Strzyszczem, prezesem firmy.
Śląskie Centrum Recyklingu działa zaledwie od kilku lat, ale trudno obecnie wyobrazić sobie gospodarowanie odpadami w Gliwicach bez tego miejsca. Jak było wcześniej?
Dawniej obowiązywały inne przepisy, segregowanie odpadów dopiero raczkowało, nie było w Gliwicach podobnej instalacji. Kiedy wprowadzono w Polsce obowiązek odzyskiwania określonej ilości odpadów do recyklingu, Gliwice szybko przystąpiły do działania i powstała nowoczesna instalacja przetwarzania odpadów.
Czy każda gmina ma taką własną instalację?
Nie każda. Miasto stworzyło spółkę Śląskie Centrum Recyklingu wspólnie z firmą Remondis Gliwice, która wniosła wiedzę i doświadczenie, orientowała się w technologiach. Projekt nowej instalacji był bardzo szczegółowo dopracowywany. Musiała jak najlepiej odpowiadać na lokalne potrzeby i umożliwiać jak najlepsze zagospodarowywanie odpadów. Zastosowano wiodące technologie, szczególnie w instalacji biologicznej, służącej do przeróbki odpadów zmieszanych. W efekcie powstała dobra i relatywnie niedroga instalacja – w porównaniu z innymi miastami.
Co zyskało miasto jako współwłaściciel spółki?
Realny wpływ na funkcjonowanie ŚCR i łatwiejszą kontrolę nad gospodarką odpadami komunalnymi, za którą odpowiada każda gmina. Do tego niezależność od zewnętrznych zakładów przetwarzania, większe bezpieczeństwo w tej sferze funkcjonowania miasta.
Jak instalacja sprawdza się po kilku latach?
Bardzo dobrze. Przy jej tworzeniu perspektywa była zresztą długofalowa. Zgodnie z założeniami, dbamy o zagospodarowanie trzech frakcji odpadów pochodzących z Gliwic. Nasze moce przerobowe są jednak większe niż dzisiejsze potrzeby miasta – w sumie to ponad 100 tysięcy ton rocznie. Kondycja finansowa firmy jest stabilna, więc myślimy o kolejnych ekologicznych działaniach.
Jakie są plany?
Rozbudowanie segregacyjnej części instalacji. Odpadów jest coraz więcej i póki co raczej będzie ich przybywać. Więcej jest odpadów segregowanych przez mieszkańców i ta tendencja ma się utrzymać. Dlatego chcemy jeszcze bardziej zautomatyzować linię sortowniczą, żeby mogła pracować szybciej i wyodrębniać więcej typów odpadów, które mogą być poddane dalszemu recyklingowi w innych zakładach. Taka konieczność będzie też wynikać z wymogów prawnych.
Miasto musi osiągać określone poziomy odzysku.
Właśnie, a one wciąż rosną. Bardzo ważne jest, aby jak najwięcej odpadów – po doczyszczeniu w naszej instalacji – trafiło do recyklerów. Gminy, które nie osiągają wymaganych poziomów odzysku, muszą płacić kary.
Dokąd więc zmierzamy?
W skrócie rzecz ujmując, odpadów wysegregowanych ma być więcej, a równocześnie powinno zdecydowanie ubywać odpadów zmieszanych, tych z czarnych pojemników.
Podobno na śmieciach można nieźle zarobić?
Może kiedyś tak było. My działamy na rynku, na którym obecnie surowców jest bardzo dużo, sortowni też. Recyklerzy przyjmują tylko materiał wysokiej jakości. Ceny spadają lub wahają się. Zależą od bieżącej sytuacji rynkowej, a nawet od pory roku. Latem przykładowo więcej pijemy, potrzeba więcej plastikowych butelek, więc cena PET-ów jest nieco lepsza niż zimą. Wciąż jest za mało zakładów specjalizujących się w recyklingu tworzyw sztucznych.
Czy recyklerom trzeba czasami dopłacać?
To się zdarza, m.in. przy niektórych rodzajach odpadów tworzywowych. Musimy czasami minimalnie dopłacać albo oddawać je za darmo. Dzięki niewielkiej przewadze kapitału prywatnego w naszej spółce, możemy wybierać odbiorców poza przetargami. To daje nam większą swobodę w reagowaniu na potrzeby rynku i szansę na zawieranie korzystniejszych umów.
Co z odpadami, które nie nadają się do dalszego przerabiania?
Obecnie tylko około 15% wszystkich odpadów, które do nas docierają, trafia na wysypisko. Oczywiście nie bezpośrednio, ale po odpowiednim przetworzeniu i uzyskaniu pozytywnych wyników badań. Od początku naszej działalności ceny odbioru takiej frakcji skoczyły o 400%, bo składowisk do rekultywacji jest coraz mniej. Jednym z naszych priorytetów jest dalsze ograniczanie ilości odpadów przekazywanych do składowania.
To wszystko odbija się na naszych rachunkach?
Tak. Cały proces gospodarowania odpadami, od odbioru śmieci, przez ich przetwarzanie, aż do przekazania dalszym odbiorcom, ma odzwierciedlenie w kosztach, które każdy z nas ponosi.
Jakie jest antidotum coraz większą ilość śmieci?
Na pewno świadome kupowanie, trochę wiedzy o surowcach wtórnych, a do tego segregowanie, segregowanie i jeszcze raz segregowanie. Pamiętajmy też, że za odpady płacimy właściwie dwukrotnie. Po pierwsze, gdy kupujemy różne towary, do tego w rozmaitych opakowaniach. Spróbujmy w miarę możliwości ograniczać zakupy, zastanowić się, czy wszystkie nowe rzeczy na pewno są nam potrzebne, czy możemy wybrać opakowanie bardziej ekologiczne. Po drugie, płacimy za odbiór i przetwarzanie odpadów. W tym kontekście ważne jest ograniczanie ilości śmieci wyrzucanych do czarnych pojemników. Z naszego doświadczenia wynika, że domowa selekcja wciąż jest generalnie za mało dokładna. Jeżeli do ŚCR dostarczymy z naszych domów więcej dobrze wysortowanego materiału i mniej odpadów zmieszanych, a te są najdroższe do przetworzenia, to może to mieć wpływ zarówno na skuteczniejszy recykling, jak i na nasze rachunki.