Aktualności | KOLORY MIASTA: Wahadło Foucaulta

KOLORY MIASTA: Wahadło Foucaulta

KOLORY MIASTA: Wahadło Foucaulta

Opublikowane: 03.03.2016 / Sekcja: Miasto 

Po raz kolejny zapraszamy do lektury atrykułu Ewy Pokorskiej, Miejskiego Konserwatora Zabytków. Tym razem, w Kolorach Miasta, rzecz o wahadle Foucaulta. Można je zobaczyć w budynku Politechniki Śląskiej.

W piątek, 19 lutego, zmarł Umberto Eco – erudyta, filozof, znawca sztuki, kultury i… polityki. Jego przymioty można byłoby wymieniać jeszcze długo. Większość usłyszała o nim przy okazji publikacji książki „Imię Róży”, na podstawie której nakręcono film.

W roli głównej, mnicha-detektywa, wystąpił Sean Connery. Już wcześniej miałam zamiar napisać artykuł o Umberto Eco. Nie przypuszczałam jednak, że smutna informacja o jego śmierci przyspieszy publikację tekstu. Co Umberto Eco ma wspólnego z Gliwicami? O tym za chwilę. Najpierw muszę się do czegoś przyznać. Nie od dziś wiadomo, że z natury jestem roztargniona. Jakiś czas temu pomyliłam datę i miejsce pewnej konferencji naukowej i zamiast udać się pod właściwy adres trafiłam do Centrum Nowych Technologii Politechniki Śląskiej przy ulicy Konarskiego w Gliwicach, położonego w północnej części dzielnicy akademickiej. To wyjątkowe miejsce użytkowane jest przez Instytut Fizyki, Inżynierii Środowiska i Energetyki oraz Wydział Mechaniczny-Technologiczny. To miejsce idealnie „skrojone” pod prowadzenie różnego rodzaju doświadczeń naukowych.  Autorami są architekci: prof. Jerzy Witeczek i Tomasz Wagner. Obiekt współczesny, przez gliwiczan nazywany „Żyletą”, mnie osobiście przypomina bardziej żagiel. Elewacja ze szkła widoczna od strony Drogowej Trasy Średnicowej w mojej ocenie, poprzez nałożony na nią raster pionowych podziałów, przypomina kamieniczki. Osobiście lubię takie fasady, nie są agresywne, nie dominują a raczej stapiają się z niebem, a otaczającą, sąsiednią architekturę można zobaczyć jak w lustrze. Purystyczne wnętrze, gdzie zastosowano beton architektoniczny, szkło, metal jest zaskakująco przyjazne. Patrząc z zewnątrz na „Żyletę” zastanawiałam się jak poradzono sobie z tak trudną przestrzenią – wąską, zakończoną ostrym kątem. Wizyta w środku rozwiała moje obawy. W „Żylecie” umieszczono wahadło Foucaulta! To pomysł prof. Jerzego Witeczka, który w ten sposób chciał zaakcentować pierwotne przeznaczenie budynku. Miał się tam mieścić Wydział Matematyczno-Fizyczny. Wydaje się jednak, że pomysł z wahadłem do nowej funkcji pasuje jeszcze lepiej. Przy okazji podziwiania wahadła przypomniałam sobie słynną, wielowątkową powieść sensacyjną Umberto Eco pt. „Wahadło Foucaulta”.
Należy wyjaśnić jak działa opisywane wahadło i czego w swej istocie dotyczy. Po pierwsze – trzeba wprowadzić je w ruch. Można wówczas zauważyć, że zmienia się pionowa płaszczyzna wahadła. Wynika to z faktu, że Ziemia się obraca. Jest to kolejny dowód na ruch naszej planety. W zależności od miejsca doświadczenie będzie przebiegać odmiennie. Na północnej półkuli wahadło obraca się zgodnie ze wskazówkami zegara, na południowej odwrotnie. Na równiku nie drgnie w ogóle. Pierwszym uczonym, który przeprowadził doświadczenie z wahadłem był francuski fizyk Jean Bernard Leon Foucault. Działo się to w 1851 roku, w… piwnicy. Tak wielkie odkrycia mają czasami bardzo skromne początki. Następne próby doczekały się bardziej reprezentacyjnego miejsca – Panteonu paryskiego. Wahadło utworzone ze sznura o długości 67 metrów i 28 kilogramowej kuli zawieszono pod kopułą tej okazałej budowli. Zarówno wzorzec jak i inne wahadła podobnego typu znajdują się również w Sevres pod Paryżem, a od pewnego czasu także w Gliwicach. Urządzenie przydatne, ale i piękne. W pełnej krasie można zobaczyć je w Centrum Nowych Technologii w Gliwicach, do czego serdecznie zachęcam.
Wahadło opisane w książce Umberto Eco ma znaczenie symboliczne.  Podobnie jak powieści tego autora, które są wielopłaszczyznowe i niedookreślone. W przypadku innej powieści -     „Studnia i wahadło” Edgara Allana Poe to urządzenie – dosłownie – jest narzędziem tortur. Nasze – gliwickie - ma wartość przede wszystkim naukową, ale również – bez wątpienia – estetyczną.

Ewa Pokorska, Miejski Konserwator Zabytków