Aktualności | Architektura w roli głównej – wakacyjny cykl Ewy Pokorskiej-Ożóg

Architektura w roli głównej – wakacyjny cykl Ewy Pokorskiej-Ożóg

Architektura w roli głównej – wakacyjny cykl Ewy Pokorskiej-Ożóg

Veröffentlicht: 01.08.2019 / Abschnitt: Miasto 

Zachęcamy do lektury kolejnego odcinka nowego cyklu autorstwa Ewy Pokorskiej-Ożóg, miejskiej konserwator zabytków w Gliwicach. Tym razem – oficyny!

„Połączenie filmu i architektury tak spodobało się czytelnikom „MSI – Gliwice”, że do wyszukiwania ekranizacji z budynkami w roli głównej włączyli się  z ochotą przyjaciele i znajomi z pracy. Inspiracja Płonącym wieżowcem sprzed dwóch numerów to zasługa Oli, a dzisiejszy temat powstał dzięki Tomaszowi, który zasugerował: „Ewo, a może opiszesz pomijane, traktowane po macoszemu przez projektantów i inwestorów budynki schowane za okazałymi kamienicami?”. Ależ proszę bardzo!

Na początek architektura typowo amerykańskiej oficyny uwiecznionej w Oknie na podwórze mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka. Amerykański thriller z 1954 roku z niezapomnianą kreacją Jamesa Stewarta został nakręcony na podstawie opowiadania Cornella George’a Hopleya-Woolricha i opowiada o śledztwie prowadzonym przez osobę chwilowo obserwującą świat wyłącznie przez okno. W remake`u tego filmu z 1998 roku unieruchomionego po wypadku fotoreportera zastąpił architekt, którego grał naprawdę sparaliżowany Christopher Reeve. W jednym i drugim przypadku główny bohater podglądał swoich sąsiadów – najpierw z nudów, potem z konieczności – dochodząc z czasem do wniosku, że w jego otoczeniu doszło do morderstwa. W oknach oficyny, jak w miniaturowych scenach teatralnych, obserwował za każdym razem inną historię, z których jedna zamieniła się w prawdziwy koszmar.

W architekturze oficyny, w której znajduje się locum głównego bohatera, rzucają się w oczy zewnętrzne metalowe schody przeciwpożarowe, przez które można wejść i wyjść z każdego mieszkania. Rozsuwane konstrukcje dobudowane do budynków to wymóg zapewnienia dodatkowej drogi ucieczki przed pożarem. Tego typu rozwiązanie zostało po raz pierwszy zastosowane przez Daniela Maseresa w XVIII-wiecznej Anglii (w 1784 roku), a w 1902 roku Amerykanin Henry Vieregg opatentował konstrukcję pierwszych rozwiązań ewakuacyjnych.

Z czasem schody przeciwpożarowe zaczęły służyć również do innych celów, np. były świetnym miejscem do spania w gorące noce lub sposobem na dyskretną „ewakuację” z mieszkania. Malownicze cienie rzucane przez ich konstrukcje stały się też znakomitym tłem dla filmów – nie tylko noir. W jednej ze współczesnych wersji Romea i Juli, w musicalu West Side Story, zastąpiły balkon w znanej z tragedii Williama Shakespeare`a scenie balkonowej kochanków. Trudno się zatem dziwić, że zainspirowały również wspomnianego na początku Hopleya-Woolricha do napisania opowiadania kryminalnego, zekranizowanego w 1949 roku pod tytułem The Window. W kolejnych adaptacjach (Hitchcocka i remake’u z 1998 roku) zmodyfikowano już jego fabułę – akcja przeniosła się do mieszkania, a zewnętrzne schody pozostały wyłącznie tłem.

Wróćmy jednak do kwestii oficyn. Wiadome jest, dlaczego obiekty te były skromne i zazwyczaj pozbawione dekoracji architektonicznych. Na niewidocznych z ulicy budynkach, przeznaczonych na pomieszczenia gospodarcze lub na mieszkania dla mniej majętnych użytkowników, po prostu oszczędzano. Budowano je często z gorszych materiałów niż frontowa kamienica, a wąskie i długie działki budowlane wymuszały inną konstrukcję oficyn. Ich wąskie bryły nie wymagały stropów o dużych rozpiętościach. Izby nie musiały być reprezentacyjne, dlatego mogły być niższe. To powodowało, że oficynami nie chwalono się, a raczej krytykowano je za gorsze warunki bytowe. W porównaniu do bogatych w dekoracje kamienic powstałych w XIX wieku i na początku XX stulecia ich zabudowa od strony tzw. zaplecza była na pozycji straconej. Już sam dostęp – przez mroczną bramę wjazdową – stwarzał pierwszą barierę, a dalej czekało podwórko-studnia. Niemniej oficyny długo trzymały się przy życiu. Dopiero w drugiej połowie XX wieku zrezygnowano z ich budowy. 

Oczywiście od każdej reguły są wyjątki, w związku z czym nie zawsze zabudowa kamieniczna w drugiej linii była mniej interesująca. W Gliwicach przy ul. Gen. Leona Berbeckiego możemy zobaczyć budynek oficyny kamienicy przy ul. Stanisława Chudoby 6. Zaskakuje pięknie rozwiązanymi elewacjami. Projektant uwzględnił to, że budynek będzie widoczny od strony pobliskiego parku i zadbał o jego reprezentacyjny wygląd. Drugi obiekt pewnie większość zaskoczy, to oficyna przy ul. Opolskiej 4. Od strony ulicy widać jej niewielki fragment i to wystarczyło, żeby architekt zadbał o dekoracje częściowo widocznej elewacji. Ciekawy dwukolorowy wątek ceglany mnie osobiście zauroczył. Dbałość o takie szczegóły bardzo dobrze świadczyła o rzetelności i uczciwości zawodowej ówczesnych projektantów. Przykład wart i dziś naśladowania. Nie zawsze wyższy koszt inwestycji powinien być determinantem przyjętych rozwiązań!”

Ewa Pokorska

miejski konserwator zabytków

oficyny oficyny oficyny oficyny oficyny