Biuletyn Informacyjny Urzędu Miejskiego w Gliwicach 27 lutego 2017 r.

// 27-02-2017

Setka dla SOŚNICY. A może i więcej?

KWK SOŚNICA doczeka swoich setnych urodzin, bo będzie fedrować  na pewno do połowy przyszłego roku, a może i dłużej. Tak zakłada uchwała podpisana przez zarząd Polskiej Grupy Górniczej – spółki, do której należy gliwicki zakład. Górnicy mogą zatem odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na jakiś czas...

Ostateczna decyzja dotycząca dalszego funkcjonowania kopalni KWK SOŚNICA w strukturach naszej spółki  podjęta zostanie w połowie przyszłego roku. Uzależniona będzie od osiąganych wyników ekonomicznych oraz oceny warunków technicznych – powiedział „Miejskiemu Serwisowi Informacyjnemu – GLIWICE” Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Sytuacja ekonomiczna zakładu ma być monitorowana cały czas, a jej oceny wystawiane co kwartał.

Przypomnijmy. KWK SOŚNICA miała czas na poprawienie rentowności do 31 stycznia 2017 roku. Jeśli nie wywiązałaby się ze swoich zobowiązań, zostałaby przekazana do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, co w praktyce oznaczałoby likwidację zakładu. SRK zajmuje się głównie wyprzedawaniem  pokopalnianego mienia. – Obecnie jesteśmy jednym z najlepszych zakładów wchodzących w skład PGG, z poziomem wydobycia 8 tys. ton wysokojakościowego węgla na dobę. Na każdej tonie węgla zarabiamy 80 zł. W świetle tych danych zamknięcie kopalni byłoby szaleństwem – mówi Zdzisław Bredlak, przewodniczący Komisji Zakładowej WZZ Sierpień 80, największego związku zawodowego KWK SOŚNICA, zrzeszającego 520 członków. Rentowność poprawiła się od czasu odłączenia od KWK SOŚNICA kopalni MAKOSZOWY w maju 2016 roku. Integracja dwóch zakładów (zapoczątkowana w 2005 roku) nie okazała się sukcesem. W latach 2012–2015 SOŚNICA-MAKOSZOWY generowała straty. – Do jednej tony wydobytego węgla trzeba było dopłacać ok. 200 zł – dodaje Zdzisław Bredlak.

WALKA O PRZETRWANIE

Od kwietnia 2016 roku nowym dyrektorem KWK SOŚNICA, działającej już samodzielnie, jest Dariusz Rębielak. – Zarówno dyrekcja, jak i załoga dały z siebie wszystko. Swoją ciężką pracą udowodniliśmy, że realizacja założonych celów była możliwa – mówi Andrzej Twardowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” KWK SOŚNICA. – Wszyscy wiedzą, że praca górnicza to codzienna walka z siłami natury, a górnicy to ludzie twardzi i nie poddają się tak łatwo. Nie zraża nas fakt, że nasze funkcjonowanie
w strukturach PGG jest warunkowe do połowy przyszłego roku –
dodaje.

/Górnicy z KWK SOŚNICA. Fot. K. Krzemiński/

Obecnie wydobycie, jak i sprzedaż surowca z KWK SOŚNICA to około 9 proc. całego wolumenu produkcji i sprzedaży w PGG sp. z o.o. Zakład w Gliwicach stawia przede wszystkim na produkcję węgla wysokoenergetycznego, najlepszej jakości. Sprzedaje m.in. kostkę i orzech, a także nieco mniej wydajny groszek.

WSPARCIE Z MIASTA

Z analizy możliwości rozwoju kopalni, która ponad dwa lata temu została przygotowana przez pracowników Wydziału Zarządzania Politechniki Śląskiej na zlecenie prezydenta Gliwic wynika, że KWK SOŚNICA może fedrować zdecydowanie dłużej – nawet do 2035 roku. Według naukowców zasoby niewydobytego węgla oscylują na poziomie ok. 60 mln ton. W 2015 roku, kiedy ważyły się losy kopalni, m.in. na ten argument zwracał uwagę prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz, który zabiegał, by ocalić zakład. – Kopalnia nie powinna być likwidowana. Tak wynika ze względów ekonomicznych. Jako, że decyzje w tej branży częściej są polityczne niż merytoryczne, chciałbym zwrócić uwagę na ten merytoryczny aspekt  – mówił dwa lata temu Zygmunt Frankiewicz. – Związki zawodowe podchodzą do sprawy trzeźwo. Chcą uratować kopalnię zgadzając się na pewne ograniczenia – podkreślał prezydent Gliwic.

/Styczeń 2015. Protest. Fot. K. Krzemiński/

/Styczeń 2015. Protest. Fot. K. Krzemiński/

/W obronę gliwickiego zakładu aktywnie włączył się prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz. Fot. arch. UM GLIWICE/

Kryzys został zażegnany. Związkowcy zgodzili się na pewne ustępstwa i zakład przetrwał. W 2014 roku w kopalni SOŚNICA pracowało ok. 2,3 tys. górników, obecnie zatrudnionych jest blisko 2 tys. osób.

BOGATA HISTORIA

KWK SOŚNICA kończy w tym roku sto lat. Wszystko wskazuje na to, że setnych urodzin gliwicki zakład doczeka. Czy będą huczne trudno powiedzieć, ale uroczyste na pewno – kopalnia SOŚNICA ma bogatą historię. Powstała w 1917 roku. Okres rozbudowy przypada na lata 20. i 30. XX wieku. Pogłębiono wtedy szyby, a także zbudowano nowe poziomy wydobywcze (385 m. i 550 m.). W latach 60. uruchomiono szyb wentylacyjno-materiałowy Bojków wraz z Polem Bojków. Dziesięć lat później uruchomiono nowe szyby i udostępniono nowe poziomy wydobywcze (750 m. i 950 m.). W latach 90. przeprowadzono restrukturyzację zakładu. Zlikwidowano Pole Wschód (lipiec 1996 r.), a także zbędne wyrobiska podziemne.

W warunkach gospodarki rynkowej SOŚNICA stała się konkurencyjna i – w przeciwieństwie do innych śląskich kopalń – odnosiła sukcesy. W 2000 roku została wyróżniona jako II najlepsza w Polsce kopalnia w konkursie Szkoły Eksploatacji Podziemnej. W tym samym konkursie w 2002 roku zajęła III miejsce. W latach 2005-2015 Sośnica była połączona z zabrzańską kopalnią Makoszowy. Od maja 2015 roku działa samodzielnie w ramach PGG. Obszar górniczy KWK Sośnica to 32,44 km2. Poziomy wydobywcze kopalni znajdują się na głębokości 550, 750 i 950 metrów.

/fot. Mosquidron - foto i video z lotu komara/

 

Najlepsze praktyki są w Gliwicach!

Future Processing

Po raz kolejny gliwicka firma informatyczna Future Processing została nagrodzona. Tym razem doceniono ją w konkursie Praktykodawca Roku Województwa Śląskiego organizowanym przez  Uniwersytet Śląski.

Konkurs wyróżnia firmy oferujące najciekawsze praktyki studenckie i staże o wysokim walorze edukacyjnym.

W konkursie wzięło udział 41 firm. Future Processing zyskał uznanie za zakres tematyczny i walory edukacyjne dwumiesięcznych płatnych praktyk letnich. To rozwiązanie powiodło gliwicką firmę do zwycięstwa również w poprzednich edycjach konkursu. W 2014 r. FP zajęło I miejsce, a w 2015 r. otrzymało I wyróżnienie jako Praktykodawca Roku. W ostatniej edycji otrzymało nagrodę w kategorii „Firma”.

Program praktyk realizujemy od 2012 r. Ma on nie tylko przygotować studentów do podjęcia pierwszej w ich karierze pracy w firmie technologicznej, ale przede wszystkim zarazić pasją do programowania. Staramy się przekazać im wiedzę i wyposażyć w umiejętności, zarówno techniczne, jak i miękkie, które pozwolą im pewnie wkroczyć na ścieżkę kariery. Ta nagroda to dla FP ogromne wyróżnienie, które cieszy oraz motywuje do dalszej pracy – mówiła Daria Sobaszek-Dębska, starszy specjalista ds. marketingu, odbierając nagrodę podczas gali, która odbyła się w Katowicach.

Program praktyk FP obejmuje 256 godzin zajęć szkoleniowych i jest dopasowany do potrzeb uczestników. Pod okiem trenerów praktykanci uczą się dobrych praktyk tworzenia oprogramowania, a także pracy zespołowej, zasad komunikacji i technik twórczego myślenia. Co roku Praktykom FP towarzyszy motyw przewodni. Tym razem będzie to „Save the Planet with Future Processing”, a praktykanci wcielą się w rolę sztabu kryzysowego mającego ocalić fikcyjną planetę Sustar77 przed zagładą ekologiczną. (mf)

/Fot. materiały Future Processing/

Kryminalny thriller po gliwicku

banner

Gościem szóstego spotkania z cyklu „Literatura na Stacji” będzie Wojciech Bauer. Mieszkający w Gliwicach pisarz jest autorem między innymi dreszczowca „Pora chudych myszy”.

Bauer debiutował w 1991 roku książką fantasy („Wieża życia”). W 2005 roku wydał „Ayantiall”, a w 2007 roku opublikował osnuty na motywach własnej biografii „Zapach trzciny”. Po eksperymentach z powieściami z nurtu realizmu magicznego, w 2016 roku wydał powieść „Pora chudych myszy”. Tą pozycją Bauer otworzył się na nowy gatunek – kryminalny thriller.

Akcja „Pory chudych myszy” dzieje się w kopalnianych podziemiach. Serię nagłych zgonów próbuje rozwikłać detektyw, który porusza się po ciemnych podziemnych korytarzach pod przykrywką inspektora bhp. Czym inspirował się Bauer przy tworzeniu powieściowych realiów? Czy książkowi bohaterowie mają swoje pierwowzory w rzeczywistości? O tym pisarz opowie na spotkaniu w Stacji Artystycznej Rynek (Rynek 4–5) we wtorek 28 lutego. Początek o godz. 18.30.

(mm)

Górska strona miasta

banner

3 marca zajdziemy bardzo wysoko – wszystko za sprawą VII Festiwalu Górskiego Wondół Challenge. O swoich wyprawach opowiedzą najlepsi wspinacze w kraju, będą też projekcje filmów podróżniczych.


Miłka Raulin (fot. materiały organizatora)

Bazę wyprawową zakładamy w Centrum Edukacyjno-Kongresowym.


Bartosz Malinowski podczas trekkingu na zamarzniętej rzecze Zanskar (fot. materiały organizatora)

Wyzwanie Wondoła (wądół – niewielka dolina o stromych zboczach) rozpoczniemy od filmowej rozgrzewki w auli Centrum Edukacyjno-Kongresowego Politechniki Śląskiej (ul. Konarskiego 18b). O godz. 15.00 popłyniemy „Kajakiem przez świat”, później pościgamy się na Babiej Górze i w wysokich Alpach („Ultra Sky Marathon Babia Góra”, „Festiwal biegów alpejskich”). Nie ugniemy się „Pod ciężarem nieba”, a blok filmowy zakończymy obrazami prezentowanymi na słynnym kanadyjskim Banff Mountain Film Festival.


Ryszard Pawłowski (fot. materiały organizatora)

Od godz. 18.00 festiwalowa scena należeć będzie do zaproszonych gości, którzy w niejednej dolinie namiot rozbili, a liczba zdobytych przez nich górskich szczytów może przyprawić o zawrót głowy nawet tych, którzy nie mają lęku wysokości. Pierwszym śmiałkiem będzie kobieta – Bogumiła Raulin. Z wykształcenia inżynier, z zamiłowania podróżniczka. W 2011 roku postanowiła zdobyć Koronę Ziemi w wersji Reinholda Messnera. Do ukończenia projektu została jej już tylko wisienka na torcie, czyli Mount Everest. Ma szansę być najmłodszą Polką, która tego dokona. O godz. 19.00 wrażeniami ze swoich licznych wypraw podzieli się Bartosz Malinowski, podróżnik i przewodnik górski. Zafascynowany azjatyckimi stepami konno przemierzał drogi i bezdroża Mongolii. Zaliczył też przejażdżki na wielbłądach i słoniach, ale niezmiennie najlepiej czuje się na własnych nogach. W ten sposób pokonał liczący 2 500 km Łuk Karpat z Rumunii do Bratysławy. Razem z żoną przeszedł Chadar – drogę na zamarzniętej rzece Zanskar w Himalajach. O godz. 20.00 z uczestnikami festiwalu porozmawia Ryszard Pawłowski, wspinacz, który stopę na Evereście postawił już, bagatela, cztery razy. Zdobył dziesięć ośmiotysięczników, partnerował między innymi Jerzemu Kukuczce, Piotrowi Pustelnikowi i Krzysztofowi Wielickiego. Ten ostatni o godz. 21.00 opowie festiwalowej publiczności o swoich górskich doświadczeniach. A jest ich wiele, bo Wielicki to legenda światowego himalaizmu. Uczestniczył w wyprawach, które jako pierwsze na świecie zdobyły zimą Mount Everest, Kanczendzongę i Lhotse. Koronę Himalajów i Karakorum zaliczył jako piąty człowiek na ziemi.


Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy podczas wyprawy na Mount Everest w 1980 roku (fot. B. Jankowski, domena publiczna)

Równolegle do wydarzeń w auli, w holu Centrum będzie prezentowana wystawa fotografii górskiej, zaplanowano też warsztaty pierwszej pomocy z GOPR-owcami, zajęcia skitourowe oraz kiermasz literatury i sprzętu outdoorowego.


Bartosz Malinowski podczas odpoczynku na Chadarze (fot. materiały organizatora)

4 i 5 marca VII Festiwal Górski Wondół Challenge przeniesie się z Gliwic do Szczyrku. Impreza popularyzuje bezpieczną turystykę górską i dostarcza inspiracji do bliższych i dalszych podróży. Wondół Challenge jest też coroczną okazją do spotkania i integracji polskich miłośników gór. Wstęp na wszystkie projekcje i spotkania w Centrum Edukacyjno-Kongresowym jest wolny.


Miłka Raulin na jednej z wypraw (fot. materiały organizatora)

Szczegółowe informacje o programie festiwalu dostępne są na stronie http://www.wondol-challenge.pl. Miasto Gliwice jest partnerem wydarzenia.

(mm)

Były torebki, czas na błyskotki

Przed Siebie

Ania Moszyńska z Gliwic ma cały pokój w błyskotkach – koralikach, łańcuszkach, wisiorkach, pierścionkach i bransoletkach. Po co Ani tyle świecidełek? To proste – żeby je rozdać.

Pierwsza była akcja „Kobieta kobiecie… torebkę”, pomysł zapożyczony od koleżanek z Pomorza. Razem z Justyną Koch, z którą poznały się podczas organizowania Szlachetnej Paczki, a obecnie razem działają w Stowarzyszeniu Przed Siebie, marzyły, żeby zebrać sto torebek, które miały przynieść radość kobietom w trudnej sytuacji – przebywającym w Ośrodku Interwencji Kryzysowej czy hospicjum. Okazało się, że gliwiczanki chętnie się dzielą i lubią sprawiać radość innym. Lubią też wietrzyć szafy – akcja okazała się sukcesem, Ania i Justyna zebrały 450 torebek.

Najbardziej się wzruszyłam, gdy rozdawałyśmy torebki w Środowiskowym domu samopomocy. Była tam jedna pani, którą najpierw długo musiałyśmy przekonywać, że nie chcemy jej zabrać plecaka za torebkę. Gdy już ją dostała, długo przytulała i mówiła „moja”. Pierwszą torebkę wręczyłyśmy w gliwickim hospicjum. Dostała ją młoda dziewczyna, która akurat tego dnia miała urodziny. Było sporo wzruszeń, ona płakała, panie z hospicjum też. Bardzo się cieszyłyśmy, że małą rzeczą można komuś sprawić tak wielką radość – mówi Ania Moszyńska.

Później było „Podaj dalej… włóczkę”. Ania i Justyna zebrały 1848 motków. Wraz z innymi wolontariuszami dziergały szaliki, którymi opatuliły m.in. drzewo na terenie hospicjum. Chodziło o zwrócenie uwagi na sprawy hospicyjne i planowaną rozbudowę placówki. Teraz jest kolejna akcja – autorski projekt Anki i Justyny „Kobieta kobiecie błyskotkę”. Biżuteria zostanie rozdana na Dzień Kobiet. Trafi m.in. do hospicjum i szpitala onkologicznego. Ale nie tylko. Do Ani i Justyny mogą się zgłaszać organizacje, stowarzyszenia, grupy, które zajmują się wspieraniem kobiet.

Biżuteria na lepszy humor

Ania Moszyńska ma 28 lat. Na co dzień pracuje w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Wolontariatem zajmuje się od ponad 10 lat. Nie potrafi inaczej.

Wolontariat to takie zaburzenie. Mają je niektórzy ludzie. Polega ono na tym, że człowiek nie potrafi usiedzieć w miejscu i nic nie robić. Ja lubię ludzi, dlatego lubię robić coś dla innych. Mając wokół siebie ludzi z takim samym zaburzeniem można przenosić góry! Ideą jakiej przyświecało założenie przez nas inicjatywy „Podaj dalej” jest bardzo proste założenie ludzie lubią się dzielić, a my jesteśmy tylko pośrednikiem. Wierzę też, że małe rzeczy mogą cieszyć, a dobre samopoczucie z całą pewnością pomaga w leczeniu kobiet, które obdarowujemy  – mówi Ania.

/Fot. B.Moszyńska/

Paczki z biżuterią, które magazynowano najpierw w jednym z lokali gastronomicznych w pobliżu rynku, przychodziły z całej Polski. Teraz Ania cały ten kram ma w swoim pokoju i robi zestawy. Kompletuje biżuterię i zdziera paznokcie na pakowaniu jej w małe torebki. Justyna zajęła się praniem 400 apaszek, które również będą prezentem na Dzień Kobiet.

Mamy mnóstwo pomysłów i już przygotowujemy się do kolejnej akcji. Staramy się jednak przeprowadzać nie więcej niż jedną naraz, żeby móc się odpowiednio zaangażować. Widzimy po naszych akcjach, że ludzie chcą pomagać. Bardzo nas to cieszy. Planujemy już kolejne akcje, do których będzie można się przyłączyć – zapewnia Ania Moszyńska.

Organizacje wspierające kobiety i chcące poprawić im humor błyskotką, mogą zgłaszać się do Ani i Justyny – dziewczyny z pewnością przygotują dla nich miły upominek. Kontakt: kontakt@przedsiebie.org.

W 2016 r. Stowarzyszenie Przed Siebie, zostało uhonorowane przez prezydenta Gliwic tytułem Lider Społeczny Gliwic za akcję Skup Kultury przeprowadzoną ze Stowarzyszeniem Cała Naprzód. W 2015 r. zostali uhonorowani za Festiwal Podróżniczy "Świat to za mało!" (mf)

/Fot. B.Moszyńska/

 /Fot. M.Legierski/

 

 

Takich „skarbów” jak najmniej!

Choć wiosna jeszcze nie nadeszła, w Gliwicach już zainaugurowano porządki w pasach drogowych. Pierwszy etap sprzątania w ciągu Drogi Krajowej nr 88 przyniósł… prawie 2 tony różnego rodzaju nieczystości i śmieci.

Topniejący śnieg odkrył w ostatnich dniach rozmaite „skarby” wyrzucane nierzadko z okien przejeżdżających samochodów. Do tej pory służby pracujące na zlecenie Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach natrafiły wzdłuż czyszczonych miejskich traktów nie tylko na zużyte plastiki, butelki, papiery czy worki foliowe, ale też… umywalki, opony, a nawet wielkogabarytowe śmieci komunalne. Przy DK 88 zebrano prawie 2 tony różnego rodzaju nieczystości i śmieci. – W tym roku sprzątający przy ul. Oświęcimskiej znaleźli również trzy martwe dziki – dodaje Jadwiga Jagiełło-Stiborska, rzecznik prasowy ZDM-u.

Prace nabierają tempa, tak aby jak najszybciej uporać się z porządkowaniem w każdym z zakątków naszego miasta. – Już niedługo powinno rozpocząć się mechaniczne oczyszczanie jezdni oraz chodników. Czekamy na moment, gdy długoterminowe prognozy pogody wskażą przynajmniej dziesięciodniowy okres z całodobowo występującymi temperaturami dodatnimi – podkreśla Jadwiga Jagiełło-Stiborska.

Wykorzystując słoneczną aurę, Zarząd Dróg Miejskich zlecił również gruntowne czyszczenie płyty Rynku. – Wzorem lat ubiegłych, Rynek zamiatany będzie każdego dnia, a jego mycie przewidziano minimum 3 razy w tygodniu. W sezonie otwartych kawiarenek na świeżym powietrzu sprzątanie dostosowane zostanie do potrzeb – wyjaśnia rzeczniczka ZDM-u.

 

Zwężenie na Konarskiego, patrzmy na znaki!

Prace związane z budową przyłącza kanalizacji będą powodem czasowych utrudnień na odcinku ul. Konarskiego w Gliwicach – od dziś do końca tygodnia.

Od 27 lutego do, wszystko na to wskazuje, końca tygodnia na kierowców jadących ul. Konarskiego od strony ul. Wrocławskiej czeka zawężenie jezdni. W miejscu prac należy zwolnić i stosować się do ustawionego oznakowania – zawiadamia Jadwiga Jagiełło-Stiborska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach. Miejska jednostka przeprasza zarazem zmotoryzowanych za wszelkie niedogodności w ruchu.

Zespołowość zawsze w cenie!

Bez dwóch podstawowych zawodników w składzie GTK Gliwice zdołało wygrać w Krakowie 81:73. Koszykarze AZS AGH przez większą część spotkania deptali gliwiczanom po piętach, ale kluczowa okazała się końcówka spotkania. Lepiej zagrali gliwiczanie!

Z różnym skutkiem wychodzą w tym sezonie wyjazdowe spotkania drużynie z Gliwic. W Tychach zakończyło się fenomenalnym zwycięstwem z GKS-em i sympatycy gliwickiej koszykówki zastanawiali się, czy taki sam wynik uda się osiągnąć w Krakowie. Zadanie do łatwych nie należało, bo po pierwsze w GTK nie mogli zagrać: Michał Jędrzejewski

i Dominik Rutkowski (obaj występowali w barwach macierzystego klubu WKK Wrocław w trakcie finałów mistrzostw Polski do lat 20 – zdobyli tytuł wicemistrzowski), a po drugie AZS AGH w środku tygodnia rozegrał zaległy mecz z Notecią Inowrocław i zasygnalizował w nim wysoką formę.

Początek spotkania należał jednak zdecydowanie do podopiecznych Pawła Turkiewicza. GTK w prosty sposób, kilkoma podaniami dostarczało piłkę pod kosz, a tam spustoszenie siali Łukasz Ratajczak i Marcin Salamonik. Gra wyrównała się dopiero pod koniec drugiej kwarty.

Po przerwie zrobiło się nerwowo. Gliwiczanie musieli podkręcić tempo, aby odskoczyć rywalowi i zwiększyć przewagę. Udało się, a to zawsze przekłada się na spokój i większy komfort gry. Ostatecznie GTK wygrało 81:73, dzięki czemu utrzymało 4. miejsce w ligowej tabeli. Cenne zwycięstwo udało się odnieść gościom przede wszystkim dzięki zespołowej grze.

AZS AGH Kraków - GTK Gliwice 73:81 (16:18, 22:22, 12:19, 23:22)

AZS AGH: Szumełda-Krzycki 10, Wróbel 13 (2x3), Borówka, Wasyl 2, Maj 5 (1x3) - Krawczyk 16 (3x3), Kalinowski 12, Włodarczyk 10 (2x3), Podworski 5, Koperski. Trener Wojciech BYCHAWSKI.

GTK: Filipiak 6, Dziemba 15 (2x3), Radwański, Salamonik 16 (2x3), Ratajczak 11 - Pieloch 18 (4x3), Zmarlak 12 (2x3), Podulka 3. Trener Paweł TURKIEWICZ.

Już w najbliższą środę zespół Pawła Turkiewicza zmierzy się u siebie z Biofarmem Basket Poznań. Początek meczu o godz. 18.00.

 

I znów to samo. Dwie połowy, dwie drużyny…

Piast Gliwice niespodziewanie przegrał wyjazdowe spotkanie z Górnikiem Łęczna 0:1 (0:0). – Graliśmy dobrze do 70. minuty. Później stało się to, co się stało – mówił Radoslav Latal zaraz po meczu.

– Przegraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać. W pierwszej połowie było dobrze, mieliśmy swoje sytuacje i mogliśmy strzelić bramkę... – mówił czeski szkoleniowiec.

Rzeczywiście. W pierwszej połowie Piast był zdecydowanie lepszy. Grał agresywnie, stwarzał sytuacje strzeleckie, dłużej utrzymywał się przy piłce. Zaczęło się już w 8. minucie. Sygnał do ataku dał  Stojan Vranjes. W 33. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Łukasz Sekulski. Napastnik Niebiesko-Czerwonych oddał strzał, który skutecznie wybronił bramkarz gospodarzy – Sergiusz Prusak. Chwilę później zza pola karnego uderzał Radosław Murawski, ale także nie zdołał trafić do siatki. Gol dla gliwiczan wisiał w powietrzu.  

W drugiej części gry na boisku pojawił się Lukas Cmelik. Debiutujący w barwach Piasta Słowak miał okazję bramkową chwile po pojawieniu się na murawie. Piłka po jego strzale przeleciała jednak obok słupka. Do głosu coraz częściej dochodzili łęcznianie. Zarówno Śpiączka, jak i Grzegorz Bonin nie zdołali jednak pokonać Jakuba Szmatuły.
Gospodarze przejęli inicjatywę i zaczęli groźniej atakować bramkę Piasta. Dariusz Jarecki uderzył głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale bramkarz Piasta popisał się skuteczną interwencją. Górnik powiększył swoją przewagę po czerwonej kartce Aleksandara Sedlara. Między słupkami brylował Jakub Szmatuła, który bronił strzał za strzałem. Skapitulował dopiero w doliczonym czasie gry.

W porównaniu do poprzedniego spotkania w podstawowym składzie nastąpiły cztery zmiany. Od pierwszej minuty na murawę wybiegli Tomasz Mokwa, Michal Papadopulos, Uros Korun i Marcin Pietrowski. Trener Radoslav Latal przyznał na konferencji prasowej, że Piast nie powinien przegrać z Górnikiem Łęczna. – Graliśmy dobrze do 70. minuty. Później stało się to, co się stało – mówił czeski szkoleniowiec.

Sytuacja Piasta Gliwice w tabeli jest coraz trudniejsza. Gliwiczanie zajmują trzecie miejsce od końca. Dwie ostatnie drużyny mają natomiast do rozegrania po jednym zaległym spotkaniu. Marzenia o awansie do grupy mistrzowskiej stają się coraz mniej realne.

Najbliższym przeciwnikiem Piasta będzie krakowska Wisła. Mecz odbędzie się w Gliwicach 4 marca o godz. 20.30.