Aktualności | PERŁY Z LAMUSA. Moderna

PERŁY Z LAMUSA. Moderna

PERŁY Z LAMUSA. Moderna

Published: 03.10.2017 / Section: Miasto 

Na ogół nie traktujemy jej jak zabytku. Co gorsze, surowość moderny bywa prostym usprawiedliwieniem dla dość brutalnych modernizacji! Na szczęście są odstępstwa od tej reguły - przekonuje Ewa Pokorska, miejski konserwator zabytków.

Odnowiony budynek przedszkola u zbiegu ulic Brzozowej i Jodłowej jest tego dobrym przykładem.

Lokalizacja poza centrum miasta, na uboczu, utrudnia poznanie tego obiektu. Budynek został zaprojektowany przez Petera Birkmanna, który zjawił się w Gliwicach w 1924 roku, rozpoczynając pracę w Miejskim Urzędzie Budowlanym kierowanym przez ówczesnego architekta miejskiego Carla Schabika. Pierwotnie był to Dom Młodzieży, dopiero po wojnie umieszczono w nim przedszkole. W centrum Gliwic znajduje się następny budynek autorstwa Birkmanna. To dawna Kasa Chorych przy ul. Ziemowita, w której działa obecnie Centrum Radiologii i Poradni Specjalistycznych.

Ktoś nieinteresujący się historią architektury nie dopatrzyłby się piękna w budynku przedszkola z Brzozowej przed jego wyremontowaniem.

Pomalowany na różowo wiele lat temu, z wymienionymi oknami klatki schodowej, zatartymi detalami architektonicznymi wykonanymi w ryflowanym tynku i – co najbardziej bolało – pomalowaną ceramiczną okładziną ścian bryły klatki schodowej, prezentował się po prostu źle. Budynek ujęto jednak w planie termomodernizacji obiektów związanych z edukacją i dzięki dbałości  inwestora nie został brutalnie obłożony styropianem. Odpowiednie wskaźniki termomodernizacyjne uzyskano w inny sposób. Elewacje wyremontowano zaś z pietyzmem, na jaki modernistyczny budynek w pełni zasługiwał.

Największym wyzwaniem było oczyszczenie ceramicznych płytek z warstwy farby emulsyjnej. Udało się!

Nie ukrywam, obawiałam się wcześniej, że to nic nie da. Muszę jednak ogromnie podziękować wykonawcy, który za punkt honoru uznał ratowanie zniszczonej ceramiki. Spod różowej farby wydobyto kafelki w różnych odcieniach brązu. Ratowanie tej rzadko spotykanej w Gliwicach dekoracji było nie lada wyczynem konserwatorskim! Przywrócono jej oryginalną kolorystykę, zmieniono też przebudowane dawniej duże okno doświetlające klatkę schodową. Na zdjęciach w galerii widać, jak budynek prezentował się przed i po remoncie.

Inny modernistyczny obiekt, który dla Państwa znalazłam, znajduje się w Sławkowie.

Nie ma tyle szczęścia, właściwie nawet dla fachowców jest terra incognita. Oczywiście „znalazłam” to za dużo powiedziane. O jeszcze jednym budynku autorstwa Karola Schayera (projektanta m.in. dawnego Muzeum Śląskiego w Katowicach) dowiedziałam się od mojego mentora, Adama Styrylskiego, a on od architekta Ryszarda Nakoniecznego, specjalisty Politechniki Śląskiej w dziedzinie architektury modernistycznej, któremu z kolei wspomniał o tym… libański architekt George Arbid. Arbidowi o tym  nieznanym dziele powiedziała natomiast córka Schayera, mieszkająca w USA. Skąd tak skomplikowany przekaz? Schayer, absolwent Politechniki Lwowskiej, rozpoczął karierę zawodową m.in. od projektów w Piekarach Śląskich i Katowicach. Najbardziej znanym, a jednocześnie najbardziej tragicznym obiektem jego autorstwa, był wspomniany już gmach Muzeum Śląskiego (jedna z  najnowocześniejszych konstrukcji międzywojnia!). Wybudowany w latach 1934–1939, a po wybuchu wojny systematycznie niszczony przez niemieckiego okupanta, w 1944 roku został ostateczne zburzony. Schayer już wcześniej, bo na początku wojny, został zmuszony do emigracji. Po wielu perypetiach dotarł do Libanu. Tam tworzył i tam został pochowany.

Willę Schayera w Sławkowie cechuje charakterystyczna masywna bryła, która świetnie „siedzi” na wzgórzu.

Duży taras, balkony, przeszklony, uwolniony narożnik piętra wprowadzają lekkość w bryle budynku. Oczywiście są też ulubione przez modernistycznych architektów poziome pasy okien z niewielkimi wnękami okiennymi, podkreślające horyzontalny układ elewacji, oraz okrągłe okno (okulus). Fragment ściany przy drzwiach wejściowych (niestety wymienionych) jest obłożony płytkami,
które od razu przypomniały mi okładzinę klatki schodowej gliwickiego przedszkola. Po dłuższym i dokładniejszym przyjrzeniu się można dostrzec pasy płytek i na cokole, i pomiędzy oknami. Niestety, są wtórnie pomalowane i dlatego mało widoczne. Ogromna szkoda. Willa musiała być niegdyś imponująca. Na materiałach wykończeniowych zapewne nie oszczędzano, budynek  zaprojektowano bowiem dla jednego z braci Schajnów, przemysłowców i właścicieli Fabryki Gwoździ i Drutu w Sławkowie.  Niewłaściwe remonty willi – lub ich brak – wynikają zapewne z niewiedzy, z jakiej skali zabytkiem mają do czynienia obecni właściciele.

Przy okazji wyjaśnię jedno architektoniczne nieporozumienie, również spoza Gliwic – datę budowy tzw. Domu Służewca przy ul. Kościuszki 81 w Katowicach.

Do niedawna w internetowej Wikipedii była błędnie określana na lata 30. XX wieku. Została jednak poprawiona na lata 50., być  może dzięki mojej prośbie. Skąd wiedziałam o złym datowaniu? Pracownik wojewódzkiego konserwatora zabytków znalazł projekt  budowlany tego pawilonu i sprawa daty budowy wyjaśniła się.

Przed nami zapewne jeszcze wiele takich niespodzianek. Należałoby sobie życzyć, aby więcej było tych pozytywnych, tak jak w przypadku gliwickiego przedszkola z Brzozowej.

Ewa Pokorska
miejski konserwator zabytków

PS Na kolejne niespodzianki nie musiałam długo czekać… Tuż przed oddaniem tekstu do składu podzieliłam się informacją o Schayerze z Bolesławem Błachutą, miejskim konserwatorem zabytków w Katowicach. Ten, widząc zdjęcie willi w Sławkowie, z tajemniczym uśmiechem poradził mi udać się na ul. Kobylińskiego 5 w Katowicach. Zobaczyłam tam… ocalały fragment zabudowań
dawnego Muzeum Śląskiego! Jego forma niezbicie potwierdza mistrzostwo projektów Schayera.