Aktualności | Kolory miasta. Z misją na szczyt

Kolory miasta. Z misją na szczyt

fot. z arch. E. Pokorskiej-Ożóg

Kolory miasta. Z misją na szczyt

Publié: 07.12.2022 / Section: Miasto 

O gliwickim kościele pw. Świętej Rodziny i związanym z nim robotniczym osiedlu patronackim Huldschinsky'ego pisze Ewa Pokorska-Ożóg, miejski konserwator zabytków. Zapraszamy do lektury!

Filmów, które zapadają w pamięć, nie jest dużo. W moim małym, niestandardowym zbiorze szczególne miejsce ma „Misja” Rolanda Joffé. Oparte na faktach losy tytułowej misji prowadzonej w połowie XVIII wieku dla Indian Guarani w dżungli nad wodospadami Amazonii są znakomicie opowiedziane. Czy dziś też tak wygląda działalność misyjna? O tym mogliby nam opowiedzieć gliwiccy Misjonarze Świętej Rodziny. Ceglany kościółek przy ul. Chorzowskiej to ich siedziba, w której goszczą od 1946 roku.

Misjonarze z reguły prowadzą działalność daleko od kraju, ale i tu również nie próżnują. W Gliwicach po cichu, bez rozgłosu i narzekania uratowali przed całkowitą destrukcją konstrukcję swojego kościoła przy ul. Chorzowskiej. Zaczęli od rozebrania i postawienia na nowo całej kościelnej wieży z zegarem i dzwonem. Kosztowne i trudne prace na wysokości zrealizowali sami, przy współudziale wiernych oraz życzliwych ludzi! Wielka w tym zasługa księdza proboszcza Stanisława Michalika MSF. 

Historia ich świątyni pw. Świętej Rodziny sięga końca XIX wieku. Początkowo miała służyć mieszkańcom małej robotniczej kolonii dla pracowników huty Oskara Huldschinsky’ego. Skuteczne starania o odpowiednie miejsce kultu dla nowo wybudowanego zespołu domów podjęły w 1898 roku siostry boromeuszki. Przemysłowiec Huldschinsky wyraził zgodę, a zaprojektowanie kościoła powierzył berlińskiemu prof. Johannesowi Otzenowi. Architekt wzorował się na swoich wcześniejszych pracach. Powtórzył plan krzyża greckiego opisanego na kwadracie, neogotycki styl, przepiękną czerwoną cegłę klinkierową jako materiał ścian elewacji oraz połączenie kościoła z budynkiem klasztoru w jeden kompleks. Prace budowlane, rozpoczęte jeszcze w XIX stuleciu, zakończono po 2 latach w następnym wieku. Kościół i jego wieża z zegarem mają więc około 120 lat! Ich remont był wręcz konieczny.

Wieloletnia siedziba ojców misjonarzy udanie wpisuje się w założenia kolonii patronackiej, dzięki której powstała. 

Koniec XIX wieku to specyficzny czas dla rozwoju naszego miasta i całego regionu. W siłę rośnie tutejszy przemysł, zatrudniając coraz więcej osób. Jak zapewnić im odpowiednie locum? To już rola przyzakładowych osiedli ufundowanych przez patrona, czyli właściciela danego przedsiębiorstwa. W naszym województwie zachowało się sporo tego typu zabudowy – około dwustu zespołów. Mniej lub bardziej przebudowane jeszcze istnieją. O jednych wiemy więcej, znamy ich inwestorów oraz projektantów, o innych wiemy mniej. Te najbardziej okazałe i interesujące to zespoły mieszkaniowe w Katowicach, Rudzie Śląskiej, Zabrzu i Chorzowie (tam znajdziemy najstarsze osiedle robotnicze z 1798 roku, zlokalizowane przy ul. Teodora Kalidego, wybudowane dla robotników z Królewskiej Huty). W Gliwicach zabudowa przyzakładowa to m.in. bardzo interesujący zespół przy obecnej ul. Przemysłowej czy grupa wielorodzinnych, wolnostojących domów przy obecnej ul. Horsta Bienka. 

Gliwicka kolonia patronacka przy kościele pw. Świętej Rodziny, z parterowymi, niewielkimi domkami przy obecnych ulicach Jana Gajdy, Idy i Samuela Bogumiła Lindego, wybudowanymi dla pracowników Zakładu Huldschinsky’ego, różni się od wspomnianych zespołów. Bliźniacze domki z cegły cechuje dążenie do oszczędności, powtarzalności formy, co oczywiście nie musi oznaczać bylejakości i nudy. Zaletą tych budynków jest właśnie ich prostota. Pierwotnie przy ul. Idy zaprojektowano wspólny Schlafenhaus (dom noclegowy), Konsum (prawdopodobnie sklep spożywczy), a przy kaplicy kościelnej Spielschule (przedszkole). Docelowo kolonia miała składać się z większej liczby domów. Zrealizowano jednak tylko część – 52 budynki. Ciekawostką jest pochodzenie dawnych, niemieckich nazw osiedlowych ulic: Susany (dziś już jej nie ma), Idy, Oskara i Marthy. Wytłumaczenie jest proste – takie imiona nosiły dzieci przemysłowca Huldschinsky'ego. 

Świątynia przy jego dawnej kolonii jest nie tylko symbolem rozwoju tej części miasta, ale też porozumienia, współdziałania i dobrej woli. Kościół ufundował bowiem Żyd, spełniając prośbę katolickich zakonnic, ostatecznie zaś w tym miejscu znalazło swoją siedzibę powstałe w Holandii Zgromadzenie Misjonarzy Świętej Rodziny, które ratuje zabytek. Starsi parafianie to nie tylko rdzenni Ślązacy. Wielu przybyło tuż po wojnie i ma swoje korzenie na terenach dawnych kresów Rzeczypospolitej. 

Ewa Pokorska-Ożóg
miejski konserwator zabytków
 

kościół Świętej Rodziny kościół Świętej Rodziny kościół Świętej Rodziny kościół Świętej Rodziny