Aktualności | Kolory miasta. Magia Świąt

Kolory miasta. Magia Świąt

Okno bożonarodzeniowe katedry w Schwerinie. Fot. archiwum E. Pokorskiej-Ożóg

Kolory miasta. Magia Świąt

Published: 22.12.2022 / Section: Miasto 

O symbolice Świąt Bożego Narodzenia, tradycji kolędowania i ustawiania szopek betlejemskich pisze Ewa Pokorska-Ożóg, miejski konserwator zabytków w Gliwicach.

Rozmawiałam niedawno z Włochem o podobieństwach i różnicach kulturowych w naszych ojczystych krajach. Zapytał mnie o Święta Bożego Narodzenia. Co jest w nich takiego niezwykłego, pięknego i zrozumiałego tylko dla nas? Pierwsze, co nasunęło mi się na myśl, to magia tego okresu powiązana z tradycją, poczuciem ciepła i bezpieczeństwa. Kwestia druga to symbolika. 

W czasach późnego antyku oraz średniowiecza, gdy kształtowała się m.in. nasza rodzima tradycja religijna, ówczesna sztuka podporządkowana była rygorystycznym kanonom Kościoła. Precyzyjnie określały one sposób przedstawienia Świętej Rodziny czy Narodzenia Pańskiego. Dopiero z czasem artyści interpretowali ten temat bardziej osobiście – służył im jako pretekst do studiów nad kolorem, światłem i ruchem, a ikonografię dostosowywano do współczesnych rozważań na tematy osobiste czy historyczne. 

Właśnie dlatego inaczej wygląda najwcześniejsze zachowane dzieło ze Świętą Rodziną – pochodzące z IV wieku późnoantyczne malowidło z katakumb św. Sebastiana w Rzymie, inaczej zaś np. wystrój najbardziej znanej świątyni pw. Świętej Rodziny, czyli Sagrada Familia w Barcelonie. Jeśli chodzi o gliwicką symbolikę Bożego Narodzenia, to św. Maria, św. Józef i mały Jezus patronują neogotyckiemu kościołowi przy ul. Chorzowskiej, siedzibie Misjonarzy Świętej Rodziny. Wspominałam o tym miejscu w poprzednim odcinku Kolorów.

Szopka betlejemska

Jej ikoniczne przedstawienie zawdzięczamy św. Franciszkowi z Asyżu (1181–1226), aczkolwiek próby pokazania tego, co działo się wokół nowonarodzonego Dzieciątka pojawiały się już wcześniej. Pierwsza inscenizacja narodzin Jezusa (oczywiście przy błogosławieństwie ówczesnego papieża) odbyła się w 1223 r. we włoskiej wiosce Greccio. Wyglądało to następująco – w grocie nieopodal klasztoru św. Franciszek ustawił żłóbek, przyprowadzone zostały zwierzęta (wół i osioł), a Świętą Rodzinę odegrali mieszkańcy. Całą scenę oświetlały pochodnie i świece. W ten sposób osoby, które były świadkami świątecznej inscenizacji, zostały na moment „przeniesione” do Betlejem, do stajenki, gdzie urodził się Jezus.

Jak opisywał biograf św. Franciszka: „Nadszedł dzień radości, dzień wesela. Z wielu miejsc zostali wezwani bracia. Mężowie i niewiasty owej ziemi z radością przygotowywali, wedle możności, świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, (…). Prostota otoczona jest czcią, wywyższone zostaje ubóstwo, zalecona wszystkim pokora, a Greccio staje się jakby nowym Betlejem”. Z czasem zwyczaj ten zaczęto praktykować w innych krajach. Kopie stajenki z Betlejem powstawały w kościołach i w prywatnych domach. Były elementem urozmaicającym święta. 

Kolędy

Pieśni śpiewane tylko i wyłącznie w okresie Bożego Narodzenia stanowią emanację radości z przyjścia na świat Jezusa. Pierwsza kolęda powstała prawdopodobnie w XII w. Sześć stuleci później była to już uświęcona tradycja! Jedna ze starszych polskich pieśni, związana ze Świętami Bożego Narodzenia, to „Gdy się Chrystus rodzi”, natomiast powstanie najpopularniejszej – „Cichej nocy” („Stille Nacht”) – ma już iście hollywoodzką oprawę. Skomponowano ją ponad 200 lat temu, 23 grudnia w 1818 r. w Oberndorfie w Alpach austriackich, dzień przed Wigilią. Autorem słów był tamtejszy wikary Józef Mohr, który po odwiedzinach w ubogim domu węglarza, u dopiero co narodzonego dziecka, wzruszony zastaną sceną, przelał swoje uczucia na papier. 

Podobieństwo do okoliczności narodzin Jezusa nasuwało się samo: ubogi pokój, jak w Betlejem, a jednocześnie ogromna radość i miłość młodej matki. „Cicha noc, święta noc, pokój niesie ludziom wszem. A u żłóbka Matka święta, czuwa sama, uśmiechnięta, nad Dzieciątka snem…”. Muzykę do tekstu napisał tamtejszy organista. To był dopiero początek ciągu niesamowitych zdarzeń, bowiem za sprawą myszy, która uszkodziła organy, sytuacja zaczęła rozwijać się w iście spektakularny sposób. Wezwany z daleka specjalista, naprawiając instrument, poprosił o zagranie jakiegoś utworu. Słysząc „Stille Nacht”, urzeczony jej pięknem zabrał zapis pieśni do Tyrolu z myślą o jej propagowaniu. Później, za sprawą dzieci nucących kolędę w czasie sprzedaży rękawiczek w Lipsku, pieśń poznała para królewska! Dzieci zostały zaproszone na zamek królewski w Plassenburgu, gdzie ją uroczyście odśpiewały. 

Z chwilą umieszczenia „Cichej nocy” w austriackim śpiewniku katolickim, w połowie XIX w., stała się ona kolędą globalną. Podobno przetłumaczono ją na 300 języków, nawet w suahili. Niesie w sobie spokój, radość i magię, o których mojemu włoskiemu znajomemu opowiedziałam niestety krótko – na tyle, na ile pozwoliła mi znajomość jego języka… 

Wesołych Świąt, drodzy Czytelnicy!

Ewa Pokorska-Ożog
miejski konserwator zabytków