Aktualności | Kolory miasta. Gdyby ul. Piwna umiała mówić...

Kolory miasta. Gdyby ul. Piwna umiała mówić...

fotopolska.eu

Kolory miasta. Gdyby ul. Piwna umiała mówić...

Опубликовано: 03.03.2023 / Раздел: Miasto 

Gdyby tak było, opowiedziałaby zapewne o swojej historii – bardzo odległej i trochę bliższej, a także tej, która dopiero co się skończyła. To, co znajdziemy obecnie w sąsiedztwie dawnej Rohrstrasse to już nowa, odrębna narracja. 

Pierwsza połowa XIX wieku była łaskawym i wiele obiecującym czasem dla dzisiejszych okolic ul. Piwnej. Stworzony tam plac Nowego Rynku (Neumarkt) miał pełnić funkcję, używając współczesnego określenia, węzła komunikacyjnego. Krzyżowały się w tym rejonie drogi prowadzące m.in. do Toszka, Pyskowic, Tarnowskich Gór i Bytomia, Biskupic, Pszczyny i Zabrza. W tym miejscu również kończyła się najważniejsza wówczas ulica Gliwic – Bahnhofstrasse (ul. Dworcowa). 

Dlaczego tak ambitne zamierzenie nie przetrwało próby czasu? Wpłynęły na to różne okoliczności. Moim zdaniem, wytyczenie Wilhelmstrasse, czyli późniejszej ul. Zwycięstwa łączącej centrum miasta z dworcem kolejowym, zmarginalizowało i Bahnhofstrasse, i Neumarkt. Nawet postawienie na placu okazałej rzeźby-pomnika w 1872 roku nie dodało atrakcyjności tej części miasta. 

Co zostało z tamtych czasów do dziś? Trochę kamienic w pierwotnej formie i kilka budynków już tak przebudowanych, że nie sposób rozpoznać w nich dawny wygląd. 

Pierwszy obiekt, który „wita” nas przy zbiegu placu Piastów 6 i ul. Piwnej 1 to wizytówka świadcząca o historycznym prestiżu miejsca. 

Mowa o dawnej firmowej piwiarni Scobel-Keller „Löwenbier-Brauerei” Hugo Scobla z 1910 roku, która 23 lata później rozrosła się do dwóch osobnych lokali. Było to jedno z bardziej reprezentacyjnych zabudowań browaru. 
Historia związków Scobla z wyrobem „złocistego napoju” zaczęła się w 1892 roku, kiedy to Hugo (protoplasta rodu) zakupił teren z browarem przy Rohrstrasse i stworzył tam prężnie rozwijającą się firmę. Za główny cel postawił sobie wzbogacenie asortymentu oferowanych dotychczas gatunków alkoholi. Szczególnie zależało mu na wypromowaniu piwa leżakowanego metodą dolnej fermentacji. Przy browarze wybudował, co zrozumiałe, piwiarnię. To nie jedyne jego inwestycje przy obecnej ul. Piwnej. Rok 1906 był dla niego szczęśliwym czasem – browar stał się największym tego typu zakładem w Gliwicach, a piwo o wdzięcznej nazwie Gleiwitzer Löwenbräu (o recepturze opracowanej w 1894 roku) cieszyło się wzięciem na całym Górnym Śląsku.

Napój był ceniony przez smakoszy i wielokrotnie nagradzany przez fachowców, np. w 1903 roku otrzymał złoty medal na Międzynarodowej Wystawie Artykułów Spożywczych i Przemysłowych w Londynie. Na Wystawie Uzdrowisk w Wiedniu wyrób Scobla również chwalono...

Styczeń 1945 roku to koniec gliwickiej historii rodziny Scobel. Rabujący browar radzieccy żołnierze co nie ukradli, to zniszczyli. O przeszłości obiektu jeszcze do niedawna świadczyła nazwa restauracji („Stary Browar”), utworzona w dawnych pomieszczeniach handlowo-produkcyjnych zakładu. Także powojenną nazwą ulicy – Piwną – nawiązano do tradycji tego miejsca. Zainteresowanych bardziej szczegółową opowieścią na ten temat odsyłam do publikacji „Zarys dziejów piwowarstwa gliwickiego” Sebastiana Różyńskiego (jej zaktualizowaną reedycję można nabyć bezpośrednio u autora, e-mail: gleiwitz@tlen.pl). Gorąco polecam!

Ślad po czasach rozwoju ul. Piwnej i świetności browaru Scobla można zauważyć m.in. na archiwalnym zdjęciu z 1905 roku. Widać na nim charakterystyczny kolejowy wiadukt, jeszcze bez secesyjnej balustrady, biegnący nad ulicą. Symbolicznie dzielił on Gliwice na dwie części: coraz bardziej rozrastające się śródmieście oraz to, co za torami, czyli Zatorze. 

Pamiątki po Hugo Scoblu znajdziemy jeszcze w innym miejscu, do którego niestety nie wszyscy mają dostęp. To witrażowe dzieła znajdujące się w jego dawnym domu w pobliżu parku Chopina. Co przedstawiają? Zaskoczenia nie będzie – na szybkach umieszczono dekoracje związane z piwowarstwem. Interesujące symbole „piwnych” witraży to drewniane wiaderka z łopatką, kłosami zboża i szyszkami chmielu. Drewniana łopatka była narzędziem, które, obok radełka, służyło do ręcznego obrabiania namoczonych ziaren jęczmienia. Chodziło o to, aby dostał się do nich tlen i zaczęły kiełkować (to proces słodowania). Piwo warzono na ogniu. Napój nie powinien był kipieć! Płomienie zalewano zaś drewnianymi wiaderkami (następny symbol). Znaczenia kłosów i szyszek chmielu nie trzeba chyba tłumaczyć... Zachowały się jeszcze napisy chwalące sztukę picia lokalnego piwa. Te szklane artefakty powstały po 1937 roku, w Zakładzie Witraży i Mozaik Franca Mayera w Monachium. 

Ciąg dalszy nastąpi!

Ewa Pokorska-Ożóg
miejski konserwator zabytków