Aktualności | Ermitaż odkryty

Ermitaż odkryty

Ermitaż odkryty

Veröffentlicht: 13.11.2014 / Abschnitt: Miasto  Kultura 

Pokazać sekretne życie arcydzieł i uchylić rąbka muzealnych tajemnic – to idée fixe 90-minutowego reportażu o rosyjskim Ermitażu. Zobaczymy go 16 listopada na ekranie gliwickiego Kina AMOK.

Jest rok 1764. Niemiecki kupiec Gockowski ma dług u carycy Katarzyny II. Chcąc go spłacić, przekazuje Rosji swoją kolekcję dzieł sztuki, liczącą 225 obrazów. Wszystkie one trafiają do Sankt Petersburga, ozdabiając ściany barokowego Pałacu Zimowego uchodzącego za samotnię (fr. ermitage) „Semiramidy Północy”. Wkrótce monarchini wydaje polecenie skupowania wszelkich cennych utworów malarstwa, wystawianych na aukcjach za granicą. Wie bowiem doskonale, że gromadząc je, zyska uznanie i poklask największych umysłów swego czasu. Z pomocą oświeceniowego filozofa i zarazem swego przyjaciela, Denisa Diderota, zwozi do Sankt Petersburga prace najwybitniejszych malarzy w historii: Poussina, Watteau, Rembrandta, Rubensa, Rafaela, Tycjana i innych. Tak oto Pałac Zimowy nad Newą staje się imponującą prywatną galerią, zaczynem zespołu budynków pod wspólną nazwą Ermitaż. Niewielu ludzi ma dostęp do jego bogactw. Sama caryca mawia, że tylko ona i myszy mogą zachwycać się skarbami Ermitażu. Niemniej sto lat później car Mikołaj I buduje ostatni, piąty pałac wchodzący w skład galerii (Nowy Ermitaż), udostępniając w nim zbiory szerokiej publiczności.
Monarsza galeria po rewolucji bolszewickiej staje się państwowym muzeum pełnym arcydzieł i bezcennych pamiątek po carach. Czasy Związku Sowieckiego nie są jednak dla Ermitażu okresem świetności
Opowiadając o tym okresie, chciałam pokazać widzom, szczególnie zachodnim, jaki był wpływ totalnej zmiany politycznej na świat sztuki i losy Ermitażu. Radziecka władza nie płaciła wiele na utrzymanie muzeum, co więcej – Stalin rozkazał sprzedać niektóre jego kosztowności za granicę – podkreśla Margy Kinmonth. – W czasach sowieckich wiele bogactw pałacu było także przekazywanych innym muzeom na obszarze Związku Radzieckiego. Na szczęście nie zaważyło to na atrakcyjności tak wielkiego muzeum. Zadra jednak pozostała. Dziś nie uświadczysz w kolekcji Ermitażu śladów sztuki realnego socjalizmu czy przykładów radzieckiej porcelany. Ten rozdział został rozmyślnie pominięty. Ale polityka (w tym reminiscencje II wojny światowej) jest wciąż obecna w losach pracowników i zabytków, w ludzkich wspomnieniach. Czułam, że tę fascynującą część historii Ermitażu muszę zawrzeć w filmie.

fot. materiały prasowe organizatorów

Dziś Ermitaż jest jednym z najobszerniejszych i najstarszych muzeów świata. Mieści w swych oddziałach ponad 3 miliony „skarbów”. To przede wszystkim obrazy i rzeźby, wyroby rzemieślnicze, a także inne dzieła sztuki – od Rembrandta po najsłynniejszych Rosjan, od Michała Anioła po Matisse’a. Szacuje się, że gdyby poświęcić każdemu eksponatowi minutę, obejrzenie całości wymagałoby 8 lat zwiedzania. W celu poznania wszystkich ekspozycji należałoby zaś przejść 20 kilometrów.
Margy Kinmonth wprowadza widzów w sam środek tego fenomenalnego miejsca szczycącego się ponad dwoma tysiącami pracowników i liczbą kuratorów większą niż jakakolwiek inna instytucja sztuki. Znacząca rolę odgrywają tam... koty. Specjalnie karmione przez pracowników, odstraszają myszy. Cichymi bohaterami Ermitażu są jednak przede wszystkim konserwatorzy, którzy w pracowniach opowiadają o eksponatach i związanych z nimi ludzkich historiach. Kamera dokładnie pokazuje detale ich najciekawszych prac i robi to tak, że podróż po zakamarkach muzeum mogłaby trwać w nieskończoność...