
Fot. Mosquidron/UM Gliwice
11 powodów do radości
Published: 22.05.2025 / Section: Dzieje się MiastoW tym domu życie zaczyna się o świcie. Pierwszy budzi się pan Boratyński, który przygotowuje śniadanie dla jedenastki dzieci. Jest gwarno, wesoło, wszyscy się krzątają, szykują do szkoły i innych obowiązków. Czy takie poranki są łatwe? Pewnie nie zawsze, ale dla państwa Boratyńskich są szczęściem i cudowną codziennością, o której marzyli. Zapewnili bezpieczny dom ósemce dzieci, które z różnych przyczyn nie mogły wychowywać się w rodzinie biologicznej. Każdego dnia cieszą się, widząc, że dzieci są bezpieczne, odzyskują wiarę w dobro i stają się coraz bardziej ufne.
Magdalena i Przemysław Boratyńscy są małżeństwem od 12 lat. O wszystkim ze sobą rozmawiają, wspierają się, mogą też liczyć na pomoc swoich rodziców. Te solidne podstawy i pragnienie dzielenia się dobrem skierowały ich ku pieczy zastępczej. Obecnie tworzą rodzinny dom dziecka. Mają pod opieką ośmioro dzieci z pieczy, mają też trójkę własnych – Xawiera, Zuzię i Antoninę. Razem jedenastka. Nie może być nudno. Wesoła gromada mieszka w kamienicy, w sześciopokojowym mieszkaniu, które użyczyło miasto. Państwo Boratyńscy uczestniczyli w remoncie i doglądali, by przestrzeń została podzielona tak, żeby każde dziecko miało swój, choćby niewielki kąt.
Dom wypełniają też wszędobylskie psy: Tobi, Nika i Tekila oraz żółwie: Stefan i Stefania. Opieka nad zwierzętami jest wspólna, każdy chętnie pomaga, sprząta, wyprowadza, pogłaszcze. Podobnie jest z całym domem. Dzieci potrafią załadować zmywarkę, wstawić pranie, same garną się do pomocy. Ale początki bywały trudne.
Państwo Boratyńscy swoją przygodę z pieczą rozpoczęli w 2019 r. jako jedna z gliwickich niezawodowych rodzin zastępczych. Widząc ogromny sens swojej pracy i efekty, jakie wywiera ona na dzieci pozbawione opieki i miłości, szybko przeszli do kategorii zawodowej, by od marca 2024 r. tworzyć rodzinny dom dziecka.
– Lubimy pomagać. Chcemy, by jak najwięcej dzieci pozbawionych opieki biologicznych rodzin miało możliwość rozwijać się w domach pełnych wsparcia i zrozumienia. By dzieci, odczuwając codzienną miłość i troskę, zobaczyły, że na świecie jest dobro. By mogły być beztroskie i szczęśliwe – mówi Magdalena Boratyńska.
Jedenaście powodów do radości i spełniania marzeń
Najpierw była Nikola, Natalia i Błażej, później dołączył Krystian, Angelika z rodzeństwem: Arkiem, Majką i Madzią. Potem pojawił się Alan, Kamil, Kinga, Nikola i Amelka. Niektóre dzieci z czasem wróciły do rodziców lub dołączyły do innych członków rodziny. Na ich miejsce przychodziły kolejne. Obecnie państwo Boratyńscy mają pod opieką: Angelikę, Majkę, Arkadiusza, Magdalenę, dwie Nikole, Natalię i Amelkę.
Każdy ma swoje marzenia i pasje. Nikola lubi zaplatać gumeczki i razem z Mają robić zwierzątka origami z kolorowych karteczek. Druga Nikola lubi wiersze oraz czytanie i pisanie książek z Angeliką. Na tapecie jest obecnie literatura romansowa. Dodatkowo Angelikę pasjonuje gimnastyka artystyczna. Arek to miłośnik roweru, lubi jeździć po dzielnicy, nieważne dokąd, byle przed siebie. Dziś z Xawierem wybierają się na tor przy Arenie. Madzia lubi kolorować, malować i grać w karty. Konikiem Majki jest taniec.
– Dzieci są zżyte, pomagają sobie nawzajem, ale też wiedzą, że z każdym problemem mogą do nas przyjść. Lubią spędzać razem czas, mają do dyspozycji ogród, który przydzieliło nam miasto, trampolinę i piaskownicę. To dobre dzieci, nie ma złych, tylko trzeba mieć do nich odpowiednie podejście. Wtedy żyją życiem całej rodziny. Są z różnych rodzin, ale potrafią się porozumieć i żyć w zgodzie – podsumowuje Przemysław Boratyński.
Jak to wszystko ogarnąć?
Pora obiadowa. W kuchni krząta się pan Przemysław. Smaży ryby. Na co dzień trzeba to robić na raty – dzieci wracają ze szkoły o różnych porach. Ale w weekendy posiłki są rodzinne. To ważne. Wszyscy pomagają, ktoś robi babeczki, ktoś ciasto, a Xawier na przykład potrafi przygotować kotlety schabowe i mielone. Na ogół dom śpi do godz. 6.00–6.30. O tej potrze pan Przemek już od dwóch godzin jest na nogach i kończy przygotowywać śniadania do szkoły. Później wstają pozostali. Łazienka, jedzenie, pakowanie, szukanie butów i do szkoły. Od 9.00 do 14.00 jest czas, by załatwić różne sprawy, których przy takiej liczbie dzieci jest całkiem sporo. Np. zorganizować wspólny weekendowy wyjazd nad Turawę lub zaplanować wakacje w Bułgarii, na które wszyscy czekają, zrobić zakupy, załatwić sprawy urzędowe. Gdy cała gromada skończy lekcje, do domu powraca radosny gwar, pan Przemek i pani Magda przygotowują obiad i słuchają, co działo się w szkole. Po obiedzie Arek będzie szykował się na rower, a Nikola z Angeliką może dopiszą kolejne strony swojej książki o miłości. (mf)

